Cześć Dziewczyny, jak Wam mija weekend, bo ja w końcu odetchnęłam i mam czas na blogowanie. W dodatku mam ogromną przyjemność powitać w swoim gronie nowe długo wyczekiwane paletki Sleek, pędzle itp ze sklepu Cocolita.pl. W tym samym czasie przeprowadzam jeszcze 2 wyminaki, więc jak już wszystko dostanę to pokażę razem w haulu. A dzisiaj recenzja znanego w blogosferze żelu pod prysznic marki Original Source. Zapraszam do lektury ... :)
Opakowanie jest wygodne, poręczne, zgrabne. Ma stabilną nakrętkę, na której stoi, łatwo się otwiera nie łamiąc paznokci, ale też ma zatrzask, dzięki czemu nie otwiera się sam. Minus, jaki nie tylko ja dostrzegam, to brak jakiegokolwiek zabezpieczenia, które zapobiega nadmiernemu wylewaniu się żelu z środka. Design jest bardzo przyjemny dla oka, supersłodki. Tak też jest reklamowany - żel w słodkim sweterku. Idealnie wpasował się w trendy zimy 2012/2013 :D
Konsystencja. To dopiero mój 2 produkt tej firmy, ale już zdążyłam zauważyć, że coś nie gra. W poprzednim żelu konsystencja jest "względnie normalna", tutaj mam jakby glutka, co możecie zresztą zauważyć na zdj wyżej. Na dłuższą metę nie jest to żaden problem, tak tylko się dziwiłam :) Wydajność dość kiepska przez to ile się go jednorazowo wylewa. Pieni się przeciętnie. Kolor jest fioletowy. Zapach jest
wprost bajeczny - słodki, śliwkowy, bardzo zimowy. Pachnie tak ładnie,
że mam ochotę go zjeść. Nie utrzymuje się na skórze, ale otula aromatem łazienkę, dzięki temu nie znudzi się.
Nad działaniem nie ma co się rozwodzić, ponieważ oczyszcza skórę z zanieczyszczeń nie przesuszając jej zbytnie, pomimo że w składzie znajdziemy SLES, W środku listy przewijają się też olejek z klonu cukrowego i
śliwki domowej, kwas mlekowy, który wykazuje działanie zmiękczające.
Podsumowując, jako żel pod prysznic sprawdza się naprawdę dobrze, pieni się, przyjemnie pachnie w łazience i umilając codzienną rutynę mycia, to taka mała aromaterapia zimowa. Polecam go bardzo serdecznie osobom, którym zapach się spodoba, ponieważ ma on parę minusów i właściwie tylko aromat może go wybronić.
Miałyście? Co sądzicie? Czy wam też trafił się "glut"?
Jutro postaram się być Rihanną do projektu i pokażę Wam swój makijaż,
no i będę się chwalić zdobyczami, a właściwie prezentem urodzinowym od samej siebie :D
Tak, teraz muszę zaktualizować swoją Wish List !
Pozdrawiam, Marta
Wygląda bardzo ciekawie, uwielbiam kosmetyki o ładnych zapachach, więc ten pewnie bym pokochała ;)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak pachnie w rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńmi też było sobie trudno wyobrazić jak pachnie jak o nich czytałam ;)
UsuńMiałam i pachnie cudnie :):) bardzo lubię te żele ;)
OdpowiedzUsuńMam ten pomarańczowy z lukrecją i też jest glut, myślałam, że tak ma być ;) Śliwkowy jest na liście zakupów :)
OdpowiedzUsuńhmm no to widzę że nie tylko mój taki ;D
UsuńMam dwa żele odnich niedługo rozpoczynam testy
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten żel pod prysznic ale jak dla mnie mógłby mieć trochę mocniejszy zapach na skrze po użyciu :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news ;*
A u mnie dziś o drugim z limitowanej edycji :D.
OdpowiedzUsuńten drugi mi jakoś nie podpasował coś za mało pomarańczy w nim czułam
UsuńFajny :) nie miałam jeszcze nigdy żeli tej firmy :)
OdpowiedzUsuńZapach musi być pyszny...
OdpowiedzUsuńja niestety jeszcze nigdy nie miałam tych żeli pod prysznic
OdpowiedzUsuńJa właśnie przygotowuje się do recenzji żeli z OS. Jak dla mnie są OK.
OdpowiedzUsuń