Cześć Dziewczyny, gdy zobaczyłam na kuchennym stole wielkiego ananasa pociekła mi ślinka. Zabrałam się od razu za jedzenie - był słodki, soczysty i tak pięknie pachnący. Uwielbiam ananasy! Po chwili olśniło mnie, że w łazience mam coś co pachnie podobnie. Pobiegłam, zrobiłam zdjęcie zanim ananas zniknął na dobre i zabieram się do pisania...
Opakowanie bardzo mi się podoba, nie tylko wizualnie, ale jest także praktyczne. Miękki plastik, solidny zatrzask, pod światło widać ile zostało w środku i wszystko sobie ładnie spływa, więc nie ma problemu z wydobyciem. Design jak wspomniałam, podoba mi się, jest kolorowy, letni i taki tropikalny, aż chce się używać.
Konsystencja jest rzadka i bardziej odpowiada mleczku niż takiemu treściwemu balsamowi. W sumie taki powinien być kosmetyk na lato - lekki. Niestety ta jego konsystencja mu nie służy, bo starcza na naprawdę niewiele użyć - do kilku. Kolor biały. Zapach - bajka. Soczystość ananasa spotyka się tutaj ze słodyczą kokosa tworząc pina coladę do ciała! Niesamowicie mnie pobudza i rozpieszcza.. Jest intensywny i utrzymuje się stosunkowo długo jak na taki lekki balsam.
W działaniu tego balsamu pokładałam jednak duże nadzieje. Myślałam, że to będzie taki kosmetyczny ideał - nie dość, że pięknie pachnie, jest lekki, to jeszcze będzie nawilżał jak szalony. Cóż, jako smarowidło na lato jest naprawdę rewelacyjny, bo wchłania się prawie momentalnie nie pozostawiając żadnej tłustawej warstwy na skórze tylko cudowny zapach. Smarowałam się nim rano, ale także wieczorem. Niestety nad ranem moja skóra była bardzo sucha i domagała się znowu balsamu. Tak średnio mi się to podoba, bo miejscami była aż biała, także na noc odradzam i stawiałam na coś porządniejszego... Zamiast parafiny mamy olej z nasion słonecznika, co mnie cieszy, bo nie zapycha i jak pisałam ta warstwa balsamu na skórze jest prawie niewyczuwalna.
Cena: 10,95 zł na Allegro; 200 ml; edycja limitowana
Podsumowując, takiego balsamu na lato jeszcze nie miałam. Zapach wprowadza mnie w niesamowicie dobry nastrój na cały dzień i orzeźwia rankiem, ale nawilżenie jest chwilowe. Niemniej uważam, że nic więcej na dzień nie potrzebuję i jestem w stanie używać innego kremu pod koniec dnia na rzecz lekkości tego kremu. Szkoda, że jest tak mało wydajny, a przecież Nam ciężko jest dostać te kosmetyki nie przepłacając..
Jestem ciekawa czy ktoś również skusił się na ten balsam, bo widziałam duże zainteresowanie żelami pod prysznic, a balsamem mniejsze.. Jak się Wam sprawuje ?
Myślę, że coś na pewno kupię z tej serii, ale nie jestem w stanie teraz powiedzieć, czy padnie znowu na ten balsam.
Jakie są wasze ulubione balsamy na okres letni? A może w takie upały wcale po nie nie sięgacie?
Pozdrawiam z Pragi, Marta
Świetne zdjęcia, ananasowych kosmetyków Balea jeszcze nie miałam, ale już niedługo planuję to zmienić robiąc zamówienie w jakimś internetowym sklepie. :)
OdpowiedzUsuńNa razie mogę sobie pomarzyć o takim balsamie.. chyba,że zdarzy się cud i Pan, który przywozi na mój bazarek kosmetyki z Niemiec będzie pamiętał, o co go prosiłam... ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam wersję z brazylijskim mango i u mnie spisywała się świetnie, bo mi takie małe nawilżenie wystarczało, nawet na noc :) Chętnie powąchałabym ten Twój balsamik :D
OdpowiedzUsuńŚwietna opinia, zaciekawiłaś mnie tym balsamem :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również na rozdanie na moim bogu:
http://livik.blogspot.com/2013/08/rozdanie.html
Zapach brzmi bardzo apetycznie:))
OdpowiedzUsuńmmm spróbowałabym na pewno :)
OdpowiedzUsuńŚwietny balsam :)
OdpowiedzUsuńSUPER BALSAM. POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńFajnie, ze nie ma parafiny tylko olej.
OdpowiedzUsuń