Cześć Dziewczyny, wróciłam z Czech. Praga zachwyca, tyle tam pięknych rzeczy, że nie wiadomo gdzie oczy podziać. To była także moja kulinarna podróż, bo ja uwielbiam jeść i to przeróżne rzeczy, więc zasmakowałam włoskiej, azjatyckiej i typowo czeskiej kuchni. My Blogerki tak mamy, że przy takich wyprawach należy sprowadzić jakiś kosmetyk zza granicy, a w wypadku państw z drogerią DM - kosmetyki Alverde i Balea. Zapraszam na pokaźny haul :D
- BALEA relaksujący żel pod prysznic Atem Pause - mydlana kompozycja zapachowa, gdzie wg mnie nic szczególnego się nie wybija. Będzie czekał w szufladzie na swoją kolej zimą, kiedy przyjemnie będzie się otulić takim aromatem i może da uczucie "wytchnienia".
- BALEA kremowy żel pod prysznic Kokos&Nektarynka - świetne połączenie, gdzie wyraźnie czuć bardzo słodkiego kokosa, ale również soczystą nektarynkę. Ze stałej owocowej serii żeli Balea ten zdecydowanie najbardziej mi się spodobał i tylko na ten się zdecydowałam.
- BALEA żel pod prysznic LE Rio de Janeiro - zapach ananasa, ale inny niż z poprzedniej serii limitowanej, czyli Hawaii Pinapple. Tutaj jest więcej rześkości niż słodyczy i bardzo mi to odpowiada.
- BALEA żel pod prysznic LE Hawaii Pineapple - miałam balsam do ciała z tej serii, o którym pisałam. Teraz zdecydowałam się na żele pod prysznic o tym samym zapachu. Mega owocowy i słodki, ale jak pisałam inny niż ten nowy Rio.
- BALEA żel pod prysznic LE Brazil Mango - za mango nie przepadam i początkowo myślałam, że w ogóle po niego nie sięgnę, okazało się jednak, że ten zapach mi się podoba i nie jest to "czyste" mango. Również bardzo owocowy i letni.
- BALEA peeling pod prysznic LE Maślanka&Cytryna - limitowana edycja, która tam jest odkąd się tym DM'em zainteresowałam... Podobno na mokro jest jak żel, ale na sucho daje radę, zobaczymy. Zapach na razie mnie nie przekonuje, ale nie skreślam go!
- BALEA olejek pod prysznic - za ten kosmetyk chwyciła moja mama i jestem jej za to wdzięczna! Wygląda niepozornie, ale myślę, że może mnie pozytywnie zaskoczyć. Co prawda odpowiednik z Rossmanna - olejek Isana - jest do dupy, ale o tym nic strasznego nie słyszałam, a przynajmniej nie przypominam sobie. Ładnie pachnie i zostawiam go na zimę, teraz mam arsenał owocowych żeli.
- BALEA ziołowy płyn do kąpieli Eukaliptus - to jest nowość tegoroczna w DM. Wcześniej kupiłam na Allegro wersję lawendową i jestem oczarowana nim, od samego początku wiedziałam, że na 1 nie poprzestanę. Z dwóch pozostałych - eukaliptus i melisa - padło na ten, który jest bardzo intensywny i ziołowy, aż nos przeczyszcza.
- BALEA szampon dodający objętości Wiśnia&Jaśmin - za specjalnie to ja tam tych 2 aromatów nie czuję, ale nich mi będzie. Mam nadzieję, że będzie choć trochę podnosił włosy u nasady nie przesuszając ich. Nie planowałam kupna aż tylu szamponów Balea, ale tak jakoś same wpadły..Będzie co testować
- BALEA szampon do włosów farbowanych Kokos&Kwiat Tiare - pierwszym kosmetykiem, który kupiłam z pilnej potrzeby i tak na rozgrzewkę była odżywka z tej serii, szampon dokupiłam, aby zobaczyć rezultaty jakie może mi ta seria zaoferować. Trzeba dodać, że pachnie obłędnie, chyba najlepiej ze wszystkich.
- BALEA szampon do włosów suchych Mango&Aloes - jak szaleć to szaleć, ten też wzięłam. Zapach jakiś taki dziwny, ale to nic. Mam nadzieję, że po nim włosy będą lśniące i gładkie bez silikonów.
- ALVERDE szampon Nutri-care Migdał&Olejek arganowy - zachwalany u innych to ja też chcę spróbować. Dzisiaj użyłam go po raz pierwszy i za wiele nie mogę powiedzieć poza tym, że słabo się pieni. Bardzo fajnie pachnie. Włosy są miłe w dotyku, zobaczymy jak będzie na dłuższą metę.
- BALEA PRO odżywka odbudowująca Olejek Arganowy - niby do ekstremalnie suchych włosów, cóż moje potrzebują dużo nawilżenia i wygładzenia. Liczę na nią, tym bardziej, że znam te bardzo dobre oponie krążące o niej na blogach. Wybrałam odżywkę, bo w super zbawczą moc szamponów, które są na włosach 2 min nie wierzę.
- BALEA mleczko do włosów suchych Mango&Aloes - ktoś kiedyś gdzieś polecał i zapadło mi w pamięć, że coś takiego istnieje. Rzadko widuję na blogach, więc chętnie samodzielnie zgłębię jego tajemnicę :)
- BALEA odżywka do włosów farbowanych Kokos&Kwiat Tiare - jej historia była po krótce nakreślona przy szamponie z tej serii. To ona mnie nakręciła na więcej kosmetyków do włosów Balea, bo ładnie pachnie i włosy były po niej mięciutkie i pachnące. Taka polecana odżywka do spłukiwania, bo włosów farbowanych nie mam i dużo od niej nie oczekuję.
- BALEA MED mleczko 2w1 z 15% mocznika - polecała go dawno dawno temu 82inez na YT. Podobno znacznie zmniejszył u niej problem z wrastającymi włoskami na nogach. Ja się z tym zmagam, bardzo. Pokładam w nim duże nadzieje, w PL jakoś nie widziałam balsamu z mocznikiem w drogeriach...
- ALVERDE olejek do masażu Kwiat Arniki - wiedziałam jedno, z jakimś olejkiem muszę z DM wyjść. O tym coś słyszałam, że odpręża i rozluźnia mięśnie, moja babcia wielbi arnikę i sama robi jakieś nalewki z tego zielska :D Inne mnie nie interesowały i szczerze, nie wiem jak go będę używać..
- ALVERDE krem intensywnie regenerujący Awokado - ostatnie okrążenie między półkami, żeby się upewnić czy niczego wartego uwagi nie przeoczyłam no i BUM! Taki krem mi się przyda, bo nie mam w domu, a z moją skórą ostatnio nie najlepiej. Zresztą miałam go na mojej Wish List robionej dawno temu. Po pierwszym użyciu widzę, że jest bardzo gęsty i solidny.
- SEBAMED emulsja myjąca oliwkowa - pisałam o niej na blogu. Moja mama jest w ich żelach zakochana i kupuje je namiętnie od kilkunastu lat. Za granicą są tańsze i jest większy wybór ich kosmetyków niż w PL.
- BALEA maseczki - wcześniej się za nie nie zabrałam, a przecież są taniutkie i podobno fajnie działają.
- ALVERDE pomadka ochronna Nagietek - szał na tą pomadkę nie pozwolił mi przejść obojętnie. Mam jednak wrażenie, że jest niemal identyczna co nasza rossmannowa z Alterry.
- BALEA YOUNG pomadka ochronna Sweet Wonderland - zachwycałam się na blogu żelem z tej serii pachnącym ciepłym kakao, niestety żadnego kosmetyku z tej serii nie było, więc głód zaspokoiłam pomadką.
- BALEA balsam do ust LE Juicy Orange - zostały mi drobniaki, a nie wymieniłabym ich.. Znalazłam coś limitowanego i owocowego, co nie było drogie. Nie wiem o tym produkcie nic..
- ALVERDE masło do ciała Miodowy Melon - takie maleństwo słodko pachnące, duże opakowanie było dość drogie. Zapach nie jest do końca tym co oczekiwałam.
Do Lush'a wchodziłam codziennie przez 3 dni i macałam wszystko. Wiedziałam, że nie będę kupować byle czego, ani też że nie chcę tam za dużo wydać. W dzień wyjazdu pewnym krokiem weszłam i kupiłam Angels on bare skin. Trochę dużo kosztowała ta pasta, ale liczę na jej boskie właściwości. Wiecie co, nic mnie w tym Lush'u więcej nie zachwyciło, ani maski, ani szampony, ani peeling do ust.
To wszystko, 3 torby. Pełne szaleństwo, bo potem trzeba było to tachać metrem na parking do samochodu.
Mimo wszystko jestem szczęśliwa i w pełni usatysfakcjonowana.
Póki co szał na DM mi trochę zelżał. Mam wszystko co chciałam.
Obiecałam mamie, że do Rossmanna nie wejdę przez następne 4 m- ce. I chyba nawet nie będę miała po co. Mam takiego małego Rossmanna pod umywalką...
Niestety ten DM, gdzie ja robiłam zakupy był tak średnio zaopatrzony (może dlatego, że był w centrum handlowym) i trochę rzeczy, które chciałam nie było. Z części w ogóle zrezygnowałam po dokładnych oględzinach. Lista na telefonie bardzo mi pomogła dokonać słusznych wyborów. Oby nie było w tej gromadzie żadnego bubla!!
Oczywiście dla Was też coś mam, ale z rozdaniem poczekam do września.
Pozdrawiam, Marta
Wow, ile nowości! :) Super te literki ułożyłaś z kosmetyków, a zakupy bardzo mi się podobają. Większość z nich i u siebie w łazience chętnie bym widziała. :)
OdpowiedzUsuńDzięki, starałam się coś śmiesznego i nowego wymyślić ;)
UsuńZazdroszczę wizyty w DM, ja bym tam chyba cały dzień spędziła ;)
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że stamtąd nie wyjdę, ale jak pisałam później emocje trochę opadły i się zastanawiałam czy naprawdę muszę to wszystko okupować i czy nie znajdę nic lepszego w Rossmannie ;)
Usuńteż chcęęęęęęęęęęęęęęęęęę :)
OdpowiedzUsuńsporo tego :] uwielbiam produkty balea i większość z nich się u mnie sprawdza
OdpowiedzUsuńUlala masz ładną drogerie z domu
OdpowiedzUsuńNo wiem, aż mnie to przeraża.. Wczoraj cały dzień chodziłam z torbami i się zastanawiałam gdzie to wszystko pomieścić.. :D
Usuńile dobroci :)
OdpowiedzUsuńnajbardziej zainteresował mnie peeling balea :)
same świetne rzeczy widzę :)
OdpowiedzUsuńMiłego używania!
O ile nowości z DM :D w ogóle pomysłowe zdjęcie początkowe :D
OdpowiedzUsuńIle żeli pod prysznic :)
OdpowiedzUsuńBędę miała się czym myć przez następne miesiące, ale nie wszystkie są dla mnie :)
UsuńIle Balei! Istna zazdrocha ;)
OdpowiedzUsuńNo o dziwo Balea dużo bardziej mnie kusiła niż Alverde, w sumie to dobrze, bo ceny niższe i tym lepiej dla mojego portfela :)
Usuńale się obkupiłaś, super,
OdpowiedzUsuńczekam na wysyp recenzji:)
Oj będzie ich dużo, mam nadzieję, że większość to będą hity, a nie buble !
UsuńZazdroszczę :) a wiesz,co jest najlepsze...Mieszkam 6km od Czeskiej granicy,jednak do DM kilkadziesiąt km :/
OdpowiedzUsuńJa łączę przyjemne z pożytecznym i podróżuję w miejsce gdzie DM jest - Niemcy, Czechy. ;P
Usuńpowinnas załozyc sklep z takim asortymentem. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńByś się podzieliła, a nie! :D
OdpowiedzUsuńMasakra, ile kosmetyków.. Gdzie Ty to wszystko pomieścisz? :P
No będę się dzielić, ale dopiero we wrześniu - tak na rozpoczęcie roku szkolnego :)
Usuńpomieściłam o dziwo wszystko w łazience i od razu zabrałam się za używanie i zużywanie całej reszty !
Ile żeli, ale nie dziwię sie bo są super:D
OdpowiedzUsuńFaktycznie zrobiłaś sobie spore zapasy :) Ja niestety obecnie nie mam dostępu do DM< ale może niebawem to się zmieni i kupię to, co najbardziej lubię - żele Balea :-)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio napadłam na DM-y w Libercu :) Mam do nich mieszane uczucie, tak jak Ty zrobiłam sobie listę na telefonie, ale polowe rzeczy nie było w ofercie ;/ Ale większą część kupiłam tego co chciałam :) Zapraszam do siebie i pozdrawiam :D Buziole :)
OdpowiedzUsuńWeronika z www.fanabellia.blogspot.com