3 grudnia 2018

denko listopadowe

Cześć Dziewczyny, nowy miesiąc, stare opakowania. Niewiarygodne jak ten czas szybko leci. Dopiero co zaczynały się wakacje, a już trzeba się szykować do świąt. Denka to moje ulubione wpisy, nie tylko lubię je czytać, ale także lubię je pisać. Tym razem poszło mi całkiem nieźle i zrobiłam sporo miejsca na nowości, także ze spokojnym sumieniem mogę wypełnić powstałe luki. Jeśli jesteście ciekawe co sądzę o tych produktach i co się sprawdziło, a co okazało się całkowitym niewypałem zapraszam dalej...






  1. ROSSMANN srebrny szampon -  nie był to najgorszy kosmetyk, jaki miałam, ale też niewiele dobrego zrobił z moimi włosami. Skład pozostawia wiele do życzenia, efekt stonowania koloru był ledwo widoczny. Teraz już wiem, że lepiej sięgać po płukanki i fioletowe odżywki. Oczyszczenie skóry głowy to zbyt ważna sprawa, żeby robić to byle jakim szamponem. Nie kupię ponownie.
  2. BIOVAX maska do włosów suchych i zniszczonych - tym masek zużyłam już całe mnóstwo. Dobrze nawilżają, nie obciążają. Kupuję je rzadziej, bo po prostu zaczęły mnie nudzić i szukam czegoś nowego i może lepszego. Nie kupię ponownie.
  3. ALTERRA szampon Biotyna&Kofeina - bardzo lubię te szampony, szkoda tylko, że są stosunkowo drogie jak na swoją bardzo mało wydajność. Podoba mi się jednak skład i efekt jaki dawał, włosy były lśniące, miękkie i gładkie. Jeśli chodzi o wzmocnienie, to musiałabym go trochę dłużej używać, aby się wypowiedzieć. To opakowanie starczyło mi na jakieś 2,5 tygodnia. Mimo jego wad, na pewno do niego wrócę
  4. JOHN FRIEDA SHEER BLONDE szampon i odżywka Highlight Activating - kupiłam ten zestaw podczas promocji za ok.40 zł. Miałam spore oczekiwania i nie do końca zostały one spełnione. Na pewno nie zauważyłam rozświetlenia włosów, ani pasemek. Jednakże uważam, że nie są to najgorsze produkty. Mają ładne i wygodnie opakowania, bardzo przyjemny zapach oraz konsystencje. Szampon oczyszcza, a odżywka nawilża i ułatwia rozczesywania. Tylko tyle i aż tyle. Możliwe, że kiedyś kupię je ponownie (obowiązkowo podczas promocji).


  1. BALEA żel pod prysznic LE White Gloss - zapach miał być liliowy i malinowy, a wyszło coś, co niesamowicie przypomina mi perfumy Carolina Herrera Good Girl. Bardzo mocna kompozycja, więc albo się ją polubi, albo kąpiel nie będzie należeć do najprzyjemniejszych. Mnie do siebie nie przekonał. Sam żel, jako to żele Balea, rewelacyjny i tani. Nie kupię ponownie.
  2. BALEA rodzinny żel do mycia - liczyłam na piękny owocowy zapach, a otrzymałam tani cytrusowy detergent. Bardzo się zawiodłam i chciałam go jak najszybciej zużyć jako płyn do kąpieli. Nie kupię ponownie.
  3. DOVE RELAXING RITUAL żel pod prysznic Lawenda&Rozmaryn - rewelacyjny żel, który sprawdził się także jako płyn do kąpieli. Pięknie, intensywnie i długotrwale pachniał, naprawdę dawał uczucie odprężenia. Duża w tym rola lawendy. Dobrze się pienił, był bardzo wydajny i stosunkowo niedrogi jak na tak dużą pojemność. Zużyłam 2 opakowania, póki co do niego nie wrócę, ale bardzo polecam.
  4. BALEA pianka do mycia ciała Hawaiian Dream - wygląda ciekawie, kosztowała kilka euro, ale nie byłam z niej zadowolona. Zapach był nieciekawy, mdły i dość sztuczny, sam produkt okazał się bardzo niewydajny. Nie był bublem, ale mając porównanie z innymi kosmetykami tego typu wypadał słabo. Nie kupię ponownie.
  5. RITUALS pianka do mycia ciała Rituals of Karma - jeśli chodzi o tego typu produkty to teraz wiem na pewno, że nie warto wydawać pieniędzy na tanie pianki jak ta powyżej, lepiej od razu sięgnąć po Rituals... Chociaż ten zapach nie był moim faworytem (był przyjemny, ale bardzo delikatny) to wydajność i przyjemność użytkowania zdecydowanie rekompensują trochę wyższą cenę. Zdecydowanie kupię ponownie!


  1. BIODERMA SEBIUM H20 płyn micelarny - stara dobra Bioderma, tym razem w wersji do skóry mieszanej i tłustej. Dobrze oczyszczała, ale nie ściągała skóry i nie wysuszała. Nie zauważyłam żadnej różnicy pod względem regulacji produkcji sebum czy ilości niedoskonałości dzięki dodaniu jej do pielęgnacji, ale nie oczekiwałam tego, mimo obietnic producenta. Możliwe, że kiedyś do niej wrócę, jeśli będzie w ciekawej promocji.
  2. L'OREAL IDEAL SOFT płyn micelarny - bardzo dobrze się sprawdzał przy demakijażu. Zresztą nie było to moje pierwsze opakowanie tego kosmetyku. Spokojnie mogę go każdemu polecić, szczególnie, że ma przystępną cenę.
  3. SYLVECO  rumiankowy żel do mycia twarzy - uwielbiam ten produkt. Nie dość że polski i naturalny, to jeszcze w wygodnym opakowaniu, w niskiej cenie i o świetnym działaniu. Dobrze oczyszcza i nadaje się nawet do bardzo wrażliwej skóry. Na pewno do niego wrócę.
  4. ALVERDE olejek do demakijażu Gel-to-Milk LE - bardzo przyjemny kosmetyk, delikatny dla skóry i oczu. Zmywał makijaż (chociaż czasem nie radził sobie z makijażem oczu) i łatwo dawało się go zmyć z twarzy. Niestety do opakowania wlała mi się woda, kiedy postawiłam butelkę pod prysznicem i formuła mi się zmieniła i połowa olejku była do wyrzucenia. Myślę, że jak będę miała okazję to kupię go ponownie.
  5. ARGENTUM200 srebro koloidalne w sprayu -całkiem fajny kosmetyk, który dostaniemy w aptece. Srebro słynie ze swoich dobroczynnych działań na skórę, szczególnie tę dotkniętą problemami skórnymi. Stosowałam ją na noc jako tonik. Nie zawiera konserwantów, alkoholu, sztucznych zapachów. Dodatkowy plus za atomizer, który pozwala zmniejszyć zużycie wacików. Nie zauważyłam większej różnicy, ale myślę, że jeszcze kiedyś dam mu szansę się wykazać.

  1. PAT&RUB krem do twarzy na dzień - był moment, kiedy kosmetyki tej marki stały się tak popularne, że zdobycie ich w Sephorze graniczyło z cudem. Początkowo chciałam zaopatrzyć się w całą linię, ale w końcu udało mi się zdobyć jedynie krem na dzień i w sumie dobrze. Pokładałam w nim duże nadzieje, ale trochę się rozczarowałam. Przede wszystkim pod makijaż był dla mnie za tłusty i psuł mi wygląd podkładu, dlatego zaczęłam używać go na noc. Tu sprawdził się nieco lepiej, dobrze nawilżał, dodatkowo ładnie pachniał i miał przyjemną konsystencję. Niestety odnoszę wrażenie, że był sprawcą niejednej niespodzianki na mojej twarzy. Póki co dałam sobie z P&R spokój, ale może kiedyś dam tym kosmetykom jeszcze jedną szansę.
  2. GLAMGLOW maska do twarzy Supermud - uwielbiam tę maskę! Uważam, że jako jedyna jest naprawdę warta swojej ceny. Świetnie oczyszcza, redukuje niedoskonałości, matuje skórę. Na szczęście mam kolejne opakowanie.
  3. CLINIQUE TTDO dwufazowy płyn do demakijażu - nie zrobił na mnie najlepszego wrażenia, pozostawiał tłustą warstwę i niczym specjalnym się nie wyróżniał, żebym miała płacić ok. 80 zł, skoro bardzo podobne znajdziemy z kilka złotych w drogerii. Raczej do niego nie wrócę.
  4. BELIF esencja nawilżająca - pisałam o całym zestawie miniatur od marki Belif i już wtedy wytypowałam ten kosmetyk jako ten, który jest godny uwagi. Z powodzeniem używałam go przez około miesiąc (z przerwami), dobrze nawilża, szybko się wchłania, przyjemnie pachnie. Możliwe, że skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.
  5. CAOLION sztyft oczyszczający Pore&Makeup - miniatura, którą otrzymałam do zakupów i całe szczęście, bo sama bym nigdy nie wydała pieniędzy na ten produkt. Nie za bardzo rozumiem o co w nim chodzi. Do demakijażu twarzy się nie nadaje, maże się i trzeba naprawdę wiele go zużyć aby zmyć podkład. Do oczu sprawdziłby się lepiej, ale zawiera drobinki i węgiel, a to średnio służy tej delikatnej okolicy. Jak dla mnie ten produkt to strata pieniędzy, bo jest bardzo niewydajny, oraz czasu, bo demakijaż z jego użyciem trwa jakieś 10 min. dłużej, a i tak skóra nie jest dokładnie oczyszczona z makijażu. Nie kupię!
  6. L'OCCITANE krem do rąk Shea - bardzo dobry krem, dobrze nawilża, ale nie jest za tłusty, dzięki czemu nie utrudnia funkcjonowania jednocześnie pozostawiając delikatną ochronną warstwę na skórze. Nie miałam za bardzo styczności z tą marką, mimo że dużo dobrego o niej słyszałam. Może skuszę się na coś jeszcze.
  7. ARMANI woda perfumowana Si - swego czasu był to mój ulubiony zapach. Teraz raczej sięgam po mniej komercyjne perfumy, ale nadal uważam, że to kompozycja idealna na jesień i zimę. Słodka, owocowa, niezobowiązująca. Bardzo długo otrzymuje się na skórze i ubraniach, dlatego nie należy z nim przesadzać, aby nie był duszący. Mam wersję Intense w zapasie, od tej robię sobie chwilę przerwy.
  8. FRANK BODY peeling kokosowo-kawowy do ciała - mając już porównanie ze słynnymi peelingami Body Boom uważam, że FB sprawdza się dużo lepiej. Zasadnicza różnica polega na nawilżeniu skóry, ponieważ po użyciu tego produktu mamy gładką i nawilżoną skórę, która dzięki temu wygląda zdrowo i po prostu lśni. Myślę, że jak zużyję inne podobne produkt to kupię go ponownie.
  9. ISANA puder do kąpieli Mleczne Marzenie - beznadziejny kosmetyk. Jedyne co jest wg mnie na plus to opakowanie. Puder ten nie robi w sumie nic, zapach jest mdły i bardzo krótkotrwały, po 2-3 minutach już nic nie było czuć i kąpiel minęła mi pod znakiem wielkiego rozczarowania. Póki co najlepsze sole do kąpieli jakie miałam to Tetesept, tam zapach był rewelacyjny - piękny i trwały. Bubel!
Koniecznie napiszcie czy znacie któryś z tych produktów, a także dajcie znać, jeśli na waszym blogu pojawił się tego typu post. Chętnie je poczytam w wolnej chwili :)
Pozdrawiam, Marta
 

7 komentarzy:

  1. Rumiankowy żel Sylveco jest stałym gościem w mojej łazience. Po prostu go uwielbiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest świetny, dziwię się, że tak mało się o nim mówi na blogach/YT.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Zużyłam już ze trzy buteleczki tymiankowego żelu Sylveco i go uwielbiam. Myślę że na ten rumiankowy też się skusze 😀 od dawna planuje kupic coś marki Balea, ale po Twoich opisach zaczęłam się zastanawiać czy warto. zapraszam do siebie, regularnie robię relacje z moich zużyć: uśmieszka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tę tymiankową wersję i też super się sprawdzała, ale z tego co pamiętam miała zapach, który mi akurat się podobał, ale nie każdemu musi.
      Jeśli chodzi i Balea to myślę, że warto, wypada dużo ciekawiej niż nasze kosmetyki typu Isana, tyle że mam porównanie do ubiegłych lat i obecne edycje wypadają, według mnie, słabiej, co nie znaczy, że źle ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Twoje denko robi wrażenie! Znam kilka kosmetyków z Twojej listy, a w szczególności dobrze zapamiętałam piankę Rituals, szampon Alterry, a także płyn micelarny L'Oreal :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię żele Balea. Ten wariant zapachowy mam jeszcze gdzieś w zapasach. Zobaczę jak u mnie wypadnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba miałam tylko fioletowy szampon.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...