28 sierpnia 2018

recenzja: Belif zestaw kosmetyków do pielęgnacji twarzy

 Cześć Dziewczyny, za chwilę wyjeżdżam na urlop, więc jest to idealny moment, aby pokazać Wam, co zabieram ze sobą. Małe kosmetyki to genialne rozwiązanie nie tylko podczas podróży. Szczerze mówiąc, ten zestaw kupiłam, aby przed zakupem pełnowymiarowych opakowań zobaczyć, co się naprawdę sprawdzi. Marka Belif jest stosunkowo od niedawna na naszym rynku i jest jakby idealnym łącznikiem między azjatyckim, a zachodnim podejściem do pielęgnacji. Znalazłam tu swoich faworytów, ale mam też bubla. Zgadniecie, o którym produkcie może być mowa? Jeśli jesteście ciekawe zapraszam dalej...






Opakowania to dosłownie miniwersje dużych kosmetyków, co uważam za duży plus. A ich dozowniki są dostosowane do konsystencji, na co zawsze zwracam uwagę. Więc tam, gdzie powinna być pompka jest pompka! Design jak na azjatyckie kosmetyki jest dość prosty. Informacje zawarte na opakowaniach są wyłącznie w języku angielskim, po polsku znajdziemy tylko funkcje danych produktów "tonik, krem do twarzy" na dołączonej do kosmetyczki karcie. Moim zdaniem powinna być zawarta lepiej przetłumaczony, dokładniejszy opis/instrukcja, gdyż nie każdy musi znać angielski i nie każdy musi się domyślić jak i kiedy dany produkt stosować. Kosmetyczka, do której włożone są kosmetyki jest przezroczysta, dzięki czemu sprawdzi się na lotniskach, zapinana na zamek i dosyć pojemna (ma ok. 12x12x4 cm).


Jeśli chodzi o pojemności to starczą one na dłużej niż tygodniowy wyjazd, chociaż nie każdy produkt zużywa się w takim samym tempie. I tak najwydajniejsza wydaje się być pianka oczyszczająca, później krem pod oczy, esencja, tonik, a najszybciej zużywa się krem do twarzy. Stosunek ceny zestawu do objętości wychodzi korzystnie, ponieważ po przeliczeniu cen dużych opakowań na objętości małych powinniśmy zapłacić ok 114 zł, a płacimy 85.


Pianka oczyszczająca z wit. C jest świetna, jest to zdecydowanie mój ulubiony kosmetyk z zestawu. Opakowanie to tubka z miekkiego plastiku, można postawić go na nakrętce, dzięki czemu szybciej się go wydobywa. 

Konsystencja określiłabym jako skoncentrowany krem-żel, mocno się pieni i niewiele go potrzeba (ja używam na szczoteczce sonicznej Clarisonic). Tak jak już wspominałam myślę, że jest najwydajniejszy i zostanie ze mną co najmniej na miesiąc, bo na prawdę niewiele go jednorazowo potrzeba. Kolor jest delikatnie beżowy, a zapach ziołowy, powiedziałabym, że charakterystyczny dla większości kosmetyków tej marki, dzięki ekstraktom m.in. z lawendy, rozmarynu, limonki, szałwii.

Działanie. Fanki "skrzypiącej" skóry po umyciu pokochają ten kosmetyk! Należy jednak mieć na uwadze, że nie należy on do najdelikatniejszych produktów myjących, w Internecie znalazłam informacje, że jego pH wynosi 8-9, więc stąd uczucie całkowitego oczyszczenia skóry. W tym aspekcie trochę mi przypomina czarne mydło. Nie używam go codziennie, jeśli już po niego sięgam to wieczorem kiedy mam na sobie makijaż i chcę mieć pewność, że skóra będzie czysta. Rano sięgam po delikatniejsze produkty, żeby nie naruszać warstwy hydro-lipidowej skóry. 

Cena: 95 zł; 160 ml; Sephora stacjonarnie lub w sklepie internetowym


Tonik z ekstraktem z bergamotki. Opakowanie jest mało przemyślane, ponieważ plastik, z którego jest wykonane jest zwyczajnie za gruby, a otwór zbyt mały i bardziej spełnia funkcję "korka niekapka". Nalewanie toniku na wacik zajmuje wieki, poza tym, odzwyczaiłam się od toników, którymi nie mogę szybko spryskać twarzy. Może w dużej wersji ten problem nie występuje..

Konsystencja jest wodnista, chociaż tonik ten został czymś zagęszczony, gdyż producent używa określenia "gel-toner". Raczej jest mało wydajny, dużo i długo wylewam go na wacik. Jest bezbarwny, zapach jest delikatniejszą wersją zapachu pianki, czuć tu jednak alkohol, który znajduje się na 4 miejscu w składzie. 

Działanie jest najmniej widoczne, skóra po przetarciu jest lekko wilgotna, po wyschnięciu lepka. Odświeżenie jest krótkotrwałe, nawilżenie niewyczuwalne. Nie widzę sensu używania tego kosmetyku, tym bardziej, że mam w kosmetyczce "czystsze" składem hydrolaty.

Cena: 105 zł; 200 ml; Sephora stacjonarnie lub w sklepie internetowym


Woda królowej Izabeli Węgierskiej, jako esencja/serum nawilżające. Ten produkt mnie przekonał do siebie, mimo iż myślałam, że na pewno go nie polubię. Rzadko bowiem sięgam po serum, a to wydaje się ultra lekkie, jak woda. Zastanawiałam się więc, po co mi po toniku kolejna "woda". Zaintrygowała mnie jednak anegdota z królową, która podobna używała podobnej receptury i miała wyjątkowo zadbaną cerę. Opakowanie z pompką, co bardzo ułatwia aplikację, szkoda tylko, że kompletnie nie można przewidzieć ile produktu zostało w środku.

Konsystencja jest wodnista, chociaż jeszcze bardziej zagęszczona niż tonik, bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia żadnej warstwy. Bezbarwny, zapach bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny, ziołowo-cytrusowy.

Działanie jest delikatnie nawilżające, ekstrakt z lawendy działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie. Dobrze sprawdziła się jako baza pod makijaż, jako serum współgrała z każdym kremem, który nakładałam. Nie jest to rewolucyjny kosmetyk, ale przyjemnie się go używa.

Cena: 169 zł; 75 ml; Sephora stacjonarnie lub w sklepie internetowym


Nawilżający krem pod oczy Eye Bomb. Opakowanie to malutki słoik, produktu w środku jest jeszcze mniej, bo podobnie jak w przypadku kremu do twarzy, dna są puste. Tak na prawdę to niewiele więcej niż w kapsułce z Sephory, którą można otrzymać jako próbkę. Z drugiej strony to aż 1/3 przeciętnego kremu pod oczy...

Konsystencja jest lekko kremowa, ale szybko się wchłania. Kremu niewiele potrzeba, co czyni go bardzo wydajnym. Kolor jest lekko mleczny, a zapach po raz kolejny delikatnie ziołowy.

Działanie, moim zdaniem, jest typowe dla kremów pod oczy na dzień - nawilża, wygładza, stanowi dobrą bazę pod korektory, bo nie jest tłusty i nie waży makijażu. Porównałabym go do kultowego już All Abuot Eyes z Clinique. Co do obietnicy producenta o 26-godzinnym nawilżeniu to na pewno się nie zgodzę! Krem sprawdzi się raczej u osób młodych, z mało wymagającą skórą pod oczami. Polubiłam się z nim, ale wyłącznie na dzień, na noc mam dużo lepsze kremy. Zaletą jest duże opakowanie w pełnowymiarowym produkcie (25 ml!), wadą silikon w składzie.

Cena: 165 zł; 25 ml; Sephora stacjonarnie lub w sklepie internetowym


Nawilżający krem-żel do twarzy Aqua Bomb. Opakowanie to również słoik, ale produktu w środku jest naprawdę niewiele, większość to grube plastikowe ścianki. Wolę jak kremy do twarzy mają pompki air-less, ale rzadko się z tym spotykam. A szkoda, bo to chyba najbardziej higieniczny sposób na opakowanie.

Konsystencja jest żelowa, beztłuszczowa. Wchłania się ekspresowo, więc dużo go nakładam, aby poczuć nawilżenie, przez co krem wydaje się być mało wydajny. Kolor jest niebieski, zapach typowy dla całej serii, jednak z ogromną dozą alkoholu. Czuć go w kremie tak mocno, że aż odbiera to przyjemność z używania.

Działanie było dla mnie fatalne w skutkach. Mimo, iż krem jest kierowany do posiadaczek skór mieszanych, tłustych i tych problematycznych to miałam z niego więcej szkody niż pożytku. Raz, że wcale tak dobrze nie nawilża, alkohol wręcz może przy długotrwałym stosowaniu przesuszać, to jeszcze silikony zawarte w kremie zapychają mnie już na drugi dzień od nałożenia. Z każdym podejściem miałam wysyp bolących, podskórnych zmian, które goiły się tygodniami, więc uważam, że to właśnie ten krem powodował te "niespodzianki". Jeśli ktoś, jest mniej wrażliwy na takie składniki to będzie to dobra opcja do stosowania na dzień, pod makijaż, bo nie będzie wzmagać świecenia skóry. Dla mnie jest to bubel i nigdy już po niego nie sięgnę!

Cena: 149 zł; 50 ml; Sephora stacjonarnie lub w sklepie internetowym


Cena zestawu: 85 zł; 30 ml pianka oczyszczająca, 20 ml tonik, 10 ml esencja, 5 ml krem pod oczy, 10 ml krem do twarzy; Sephora stacjonarnie lub w sklepie internetowym


Podsumowując, nie żałuję zakupu tego zestawu. Nie dość, że można mieć już spakowaną od A do Z kosmetyczkę na wyjazd, którą możemy jeszcze sami uzupełnić, to jeszcze można w ten sposób przetestować bestsellerowe kosmetyki marki. Możliwe, że skuszę się na pełnowymiarowe opakowania kremu pod oczy, pianki do twarzy i esencji-wody. Przed kremem natomiast będę przestrzegać! Szkoda, że więcej firm nie wypuszcza tego typu zestawów ułatwiło by to niejedną decyzję zakupową w przyszłości. Jedyny minus jaki widzę, to jeden rodzaj kosmetyków, tzn. tonik i krem do twarzy dedykowany cerze mieszanej/tłustej, mimo iż firma posiada jeszcze warianty dla skóry suchej. Za to odejmuję jeden punkt.



Na szczęście zauważyłam, że polska Sephora zaczęła wprowadzać kultowe w Stanach Sephora Favourites, które są właśnie takimi zestawami różnych marek. Mam jedno wydanie i już nie mogę się doczekać, kiedy przetestuję zawarte w nim produkty. Co Wy o tym sądzicie?
Pozdrawiam, Marta

4 komentarze:

  1. Kupiłam w Sephorze za namową konsultantki krem pod oczy i rzeczywiście świetnie się sprawdza.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej pory jadąc na urlop kupowałam niewielkie buteleczki i przelewałam do nich szampon, czy też żele, z których korzystam na co dzień. Cieszy mnie, że marka wpadłą na pomysł produkcji kosmetyków o niewielkich rozmiarów.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...