Cześć Dziewczyny, stał się cud! Otóż do recenzji sięgnęłam po kosmetyk z kolorówki, a ostatnie takie zdarzenie miało miejsce w .. październiku. Trochę cienko biorąc pod uwagę, że co miesiąc coś nowego mi do kosmetyczki wpada.. Tak więc zamiast pisać o kolejnym balsamie czy żelu pod prysznic postanowiłam wziąć pod lupę maskarę. Kupiłam ją we wrześniu jako totalną nowość. Czas więc najwyższy, aby coś o niej Wam powiedzieć!
Opakowanie trochę się różni od całej linii Volume Express,
czyli tych pstrokatych i pękatych. Na tą maskarę składają się 2
pojemniki z tuszem (5,1 oraz 4,6 ml) oraz 2 szczoteczki do górnych i
dolnych rzęs. Dobrze, że mają różne kolory i da się je bez problemu
odróżnić. Napisy się nie ścierają.
Szczoteczki są normalne, czyli z włosia. Ja już się trochę
przestawiłam na te silikonowe, ale tymi także dobrze mi się pracuje.
Różnica w ich budowie jest diametralna. Szczoteczka do górnych rzęs ma
kształt skręconej helisy, natomiast to do dolnych jest równa, walcowata,
o krótkich włoskach.
Konsystencja z początku
była strasznie wodnista i mnie rozczarowała na tyle, że chciałam ja
wyrzucić. Nie dawała żadnego pogrubienia na rzęsach. Z czasem gdy
poleżała zgęstniała i zaczęła wyraźnie pogrubiać i wydłużać rzeczy,
niestety też pojawiły się grudki. Myślę, że jest wydajna i
starczy na więcej niż 3 miesiące używania. Nie gęstnieje zbyt szybko i
nie zasycha. Zmywa się łatwo żelami i płynami micelarnymi. Kolor jest czarny. Trochę dziwnie pachnie, ale to typowe dla tuszy Maybelline.
Szczoteczkę do dolnych rzęs mogę porównać do maskary Maybelline Lash Discovery,
która niestety nie była dostępna na polskim rynku. Była dedykowana dla
posiadaczek krótkich rzęs i tych dolnych. Ułożenie włosia jest trochę
inne, ale wielkość i założenie pozostało niezmienne.
Działanie mogę ocenić na dobre. Nie porwała mnie
wyjątkowo, ale też cieszę się, że dałam jej drugą szansę i odkopałam z
otchłani szuflady mojej toaletki. Sama duża szczoteczka trochę skleja
rzęsy i nie daje się ich nią dokładnie rozczesać, ale często posługuję
się na początku malowania tą małą, która rozdziela i wydłuża.
Najważniejsze dla mnie jest, że tusz się nie rozmazuje i nie osypuje, bo
najgorsze co może być to panda.. Na małą szczoteczkę nabiera się wg mnie trochę za mało tuszu i efekt jest delikatny, dlatego czasem poprawiam je tą dużą.
Cena: 31,99 zł; 9,7 ml; szfy Maybelline Rossmann, Natura, SP
Podsumowując,
uważam, że jest to maskara na dobre 4+. Jest trwała, nie odbija się i
nie osypuje, ale nie mogę sobie nią porządnie rozdzielić rzęs i trochę
je skleja. Efekt jest zadowalający, ale czy to są te "Big Eyes"? Bywało
lepiej. Mogłabym ją kupić ponownie, ale dopiero podczas promocji.
Uważam, że cena jest zawyżona, a maskary z dolnej półki - np. ukochana
Lovely Curling Pump Up - dają mi o wiele więcej.
Niestety kiepski moment sobie
wybrałam na recenzję tuszu, bo moje rzęsy mają kryzys i sypią się na potęgę. Skróciły mi się przez to w
zewnętrznym kąciku. Zaczęłam więc nakładać na noc pomadkę z Alterry i jest trochę lepiej.
Przepraszam
też za zatrważająco wysoki poziom nieogranięcia moich brwi. Skończył mi
się żel stylizujący i nie mogę się zdecydować na nowy. Ktoś może coś
polecić?
Czekam na opinie o tym produkcie oraz na propozycje waszych ulubionych maskar.
Pozdrawiam, Marta
Tusze z Maybelline uwielbiam, ale tego jeszcze nie miałam...i chyba się nie skuszę, wolę mocniejsze podkreślenie rzęs:)
OdpowiedzUsuńJeśli szukasz żelu do brwi, który daje kolor, dość naturalnie wygląda, ale nie zależy Ci na mocnym utrwaleniu i utrzymaniu włosków w miejscu polecam żel z Catrice, znajdziesz post o nim u mnie na blogu...jeśli mogę spytać czego użyłaś do podkreślenia brwi na tych zdjęciach?
Zależy mi bardziej na utrwalającym bezbarwnym żelu niż na takim koloryzującym. Właśnie zastanawiałam się nad Catrice, bo ma coś takiego w swojej ofercie. Do brwi obecnie używam paletki Eyebrow Stylist Catrice i jestem z niej bardzo zadowolona.
UsuńEfekt mnie tak nie zachwycił że wow ;) możesz wypróbować Lovely pump up ;D
OdpowiedzUsuńPrzy moich krótkich rzęsach sprawuje się nieco lepiej i daje ładniejszy efekt, ale tak to bywa nie da się każdemu tak samo dogodzić:P i tak i tak u Ciebie dobrze wygląda:)
OdpowiedzUsuńEfekt jak dla mnie średni:/ Szkoda, miałam nadzieję, że będzie WOW
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tuszami Maybelline, choć Illegal Lengh uwielbiałam, bo pięknie podkreślał moje jasne i dość krótkie rzęsy.
OdpowiedzUsuńważne że widać różnice na oku miedzy pomalowanym, a nie. Sama mam 'gołe' oczy i bez tuszu nie wyobrażam sobie wyjścia.
OdpowiedzUsuńMi efekt na rzęsach nie do końca się podoba, wolę naturalny efekt. :)
OdpowiedzUsuńmnie się nie podoba efekt, skleił trochę rzęski i są słabo rozdzielone i jakieś takie dziwne ;p
OdpowiedzUsuńno właśnie z rozdzieleniem jest najgorzej, ale niektórzy lubią takie grubaśne rzęsy ;)
UsuńNigdy go nie miałam i szczerze powiem, ze obecnie sięgam po tańsze mascary wśród których są liczne perełki.
OdpowiedzUsuńa wzięłaś pod uwagę testowanie tuszu Maybelline, że przez niego lecą rzęsy? niestety to prawda
OdpowiedzUsuńWiesz zaczęłam się nad tym zastanawiać, ale jakoś nie mogłam w to uwierzyć! Zresztą maskary nie odstawiłam, a z rzęsami trochę lepiej. A ktoś jeszcze miał przy niej taki problem ??
UsuńFajnie podkreśla rzęsy, ale rzeczywiście skleja... Ja ostatnio kupiłam tusz Wibo, o których czytałam na blogach wiele dobrego :) chyba też zrobię mu recenzję, bo jest całkiem niezły :)
OdpowiedzUsuńCałkiem niezły efekt :-)
OdpowiedzUsuńfajnie wydłuża ale ja oprócz tego poszukuję w tuszach większego pogrubienia :)
OdpowiedzUsuńKobito, marudzisz na brwi, bo nie widziałaś jeszcze moich!
OdpowiedzUsuń:D
Usuńefekt faktycznie powalający nie jest, ale ja nie skuszę się na zakup ze względu na szczoteczkę. moim ulubionym tuszem jest Max Factor 2000 kalorii, często do niego wracam jak nie chcę testować niczego nowego :) a do stylizacji brwi używam korektora do brwi z Eveline, ale mam takie lichosławy straszne i to idealny ratunek na co dzień :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A