Cześć Dziewczyny, peelingi to kosmetyki, które uwielbiam używać i testować.Ostatnio zdałam sobie też sprawę, że rzadko sięgam po produkty marki Lirene, która wywodzi się od Dr Irena Eris. Pomalutku to nadrabiam i przekonuję się do nich.
Opakowanie to wygodna tubka, która stoi na nakrętce.
Przezroczysta, dzięki czemu w pełni kontrolujemy zużycie. Dość miękki
plastik, który nie utrudnia wydobycia i pozwala opróżnić tubkę do samego
końca, bez potrzeby rozcinania. W nakrętce zbiera się trochę wody,
niestety. Zatrzask porządny, bezpieczny nawet podczas podróży. Otwór
standardowej wielkości. Design przykuwający spojrzenie, kolorowy i radosny. Z tyłu znajdziemy
wszystkie potrzebne informacje.
Konsystencja jest dość gęsta, co nie do końca mi odpowiada. Moim zdaniem delikatnie oblepia skórę, przez co drobinki mają zbyt duży poślizg i nie trą w takim stopniu, jakbym sobie tego życzyła. Na szczęście nie jest to nic w stylu oleju mineralnego i z łatwością się spłukuje. Wspomniane już drobinki są duże i ostre, ale tracą na swojej mocy przez ten poślizg. Są wykonane z polietylenu i nie rozpuszczają się w kontakcie z wodą. Produkt należy do średnio wydajnych, ale stosowałam go jak peeling myjący na całe ciało co też ma znaczenie. Ma żółty kolor, adekwatny do opakowania. Zapach owocowy, soczysty. Zdecydowanie umilał rytuał czyszczenia, ale nie pozostawał na ciele zbyt długo.
Działanie mnie troszeczkę rozczarowało, po sukcesie z wersja pomarańczową antycellulitową, która naprawdę dobrze szorowała skórę ten zostaje w tyle. Stosowany na sucho daje lepsze rezultaty. Stosowałam go regularnie i nie widzę poprawy względem jędrności skóry, ale na pewno pomógł mi z problemem wrastających włosków na nogach, które masowo pojawiały się po goleniu. Jako kosmetyk myjący dawał uczucie czystości i komfortu, chociaż niestety przesuszył mi trochę skórę, mimo wosku z mango i innych ekstraktów w składzie.
Cena: 13,99 zł; 200 ml; Rossmann, Natura, Super-Pharm
Podsumowując, mimo że osobiście się zawiodłam to nie uważam go za zły kosmetyk. Po prostu zbyt wysoko zawiesiłam poprzeczkę.. Przemyślane opakowanie, ładny zapach i przyjemne działanie sprawiają, że oceniam go dobrze, ale tylko dobrze. Możliwe, że kiedyś do niego wrócę, ale póki co będę buszować w drogeriach w poszukiwaniu czegoś lepszego.
Pozdrawiam, Marta
A ja mimo wszystko chętnie bym spróbowała :d Wygląda zachęcająco :D
OdpowiedzUsuńteż bym wypróbowała, głównie przez zapach! uwielbiam owocowe!
OdpowiedzUsuńZapach ma fajny, też lubię owocowe nuty w kosmetykach :)
UsuńJakoś nie lubię peelingów w tubkach. Są dla mnie po prostu za słabe :(
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o moc tarcia, to solne u mnie wygrywają, ale "tubkowane" są wygodniejsze w użyciu i nie robią bałaganu, bo lepiej trzymają się skóry ;)
Usuńciekawy, ja nie lubię zbyt mocnych peelingów, więc może to cos dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKobiety dzielą się chyba na zwolenniczki tych supermocnych i tych delikatnych peelingów ;)
Usuńja uwielbiam peeling z Clareny :)
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia z tą firmą, ale może kiedyś się rozejrzę :)
Usuńa ja się z nim polubiłam
OdpowiedzUsuńWiem wiem, czytałam ;)
Usuńuwielbiam mocne zdzieranie więc nie wiem czy bym się z nim polubiła
OdpowiedzUsuń