24 maja 2017

denko kwietniowe

Cześć Dziewczyny, zaraz nam się maj kończy, a ja jeszcze kwietnia nie rozliczyłam pod względem kosmetycznym. Tak więc to już ostatni dzwonek, zresztą z chęcią wyrzucę te puste opakowania, które przestały się mieścić w 'denkowym pudełku'. Tym razem po trochu wszystkiego - włosy, ciało, twarz i nawet za makijaż się zabrałam, chociaż nie z takim skutkiem, jakiego moja toaletka oczekuje. Nie mniej jednak cieszę się z każdego pustego opakowania, które zwalnia miejsce dla nowości. Jeśli jesteście ciekawe moich opinii dotyczących tych produktów to zapraszam dalej...




  1. THE BODY SHOP PINITA COLADA żel pod prysznic - uwielbiam zapach Pina Colady (samą Pina Coladę zresztą też uwielbiam!), nic więc dziwnego że się skusiłam na ten żel, kiedy miałam okazję. Co do właściwości to daję dużo piany, jest naprawdę wydajny, pięknie i długo pachnie, ma ładne opakowanie, szkoda tylko, że jest tak drogi jak na zwykły żel - 25,90 zł (ja kupiłam go za 1 zł dzięki karcie stałego klienta) powoduje, że nie sięgnę po niego ponownie.
  2. BALEA żel pod prysznic Wiśnia - kocham te żele, ale ten był bodajże ostatni (chyba że jeszcze gdzieś mi się jakiś zawieruszył, na co mam cichą nadzieję). Świetnie się pienią, są megawydajne, w rewelacyjnych cenach i o wyśmienitych zapachach. Wiśniowa wersja była słodka niczym słodycze wiśniowe, ale z delikatną kwaśną nutą. Jak tylko będę miała okazję kupię ponownie i to w sporym zapasie.
  3. BIODERMA ATNODERM Creme krem natłuszczający do twarzy i ciała - kupiłam ten balsam nie patrząc na skład zaślepiona olbrzymią pojemnością i dobrą ceną (były dwie takie butle w cenie jednej, więc drugą dałam mamie). Niestety na pierwszych  trzech pozycjach jest woda, parafina i gliceryna i moja skóra to odczuła - po tygodniu pojawiły się małe krostki na nogach. Nie natłuszczał aż tak bardzo, żebym mogła go śmiało polecać do bardzo suchej skóry. Jedyne co mi podpasowało to bardzo wygodne opakowanie z pompką. Drugi raz na pewno nie dam się zwabić takiej promocji.
  1. BALEA PROFESSIONAL GLATT+GLANZ odżywka nabłyszczająca do włosów - odżywka, która nie dawała za wiele, właściwie czy jej użyłam, czy nie wielkiej różnicy nie było. Mam jeszcze szampon z tej serii, ale już wiem, że się u mnie nie spisze. Ogólnie produkty do włosów Balea do mnie nie przemawiają, więc nie mam zamiaru ich przy najbliższej okazji odkupywać.
  2. BATISTE szuchy szampon XXL Volume - jeden z moich ulubionych, na równi z tym barwionym na brązowo. Ten powoduje, że włosy stają się nie tylko matowe, ale i sztywniejsze, więc automatycznie są uniesione od nasady i łatwiej się je stylizuje. Muszę zapatrzeć się w jakiś w razie nagłych wypadków, ale raczej chcę zmniejszyć częstotliwość ich stosowania, bo mam wrażenie, że podrażniają mi skórę głowy i powodują powstawanie zmian na linii włosów i czoła.
  3. BALEA pianka do golenia LE Bluberry Love - bardzo lubię te pianki, nie zawsze po nie sięgam z czystego lenistwa, jednak kiedy to robię za każdym razem jestem zadowolona z rezultatów. Pięknie wyglądają, szczególnie te z edycji limitowanych, pięknie pachną i są w miarę wydaję, bo dają naprawdę dużo piany. Jak będę miała okazję kupię jakiś wariant na pewno, tej już bodajże nie ma w sprzedaży.
  1. SEPHORA krem do demakijażu i peelingu Węgiel - odzwyczaiłam się od klasycznych peelingów z drobinkami, gdyż o kilku miesięcy używam tych enzymatycznych/chemicznych. Z plusów to na pewno małe poręczne opakowanie, zapach i konsystencja, niestety to mnie nie przekonało. Dość słaba wydajność, nie oczyszczał mojej skóry wystarczająco z makijażu, a jako samodzielny peeling też był za słaby. Tej wersji na pewno nie kupię ponownie, może dla porównania kiedyś sięgnę po tę z wodą kokosową.
  2. SEPHORA Super płyn do demakijażu oczu - bardzo polubiłam ten produkt, ponieważ niezwykle szybko zmywał makijaż oczu, ale także twarzy. W przeciwieństwie do płynów np. z Garnier nie przesuwał tego makijażu i nie rozmazywał, tylko rzeczywiście usuwał. Możliwe, że kupię go kiedyś ponownie.
  3. THE BODY SHOP CAMOMILE rumiankowy olejek oczyszczający - w tym produkcie wkurzyło mnie już samo opakowanie, które najzwyczajniej w świecie przeciekało, co już wykluczało go z puli kosmetyków do podróżowania. Zapach był przyjemny, konsystencja również. Największym zarzutem jaki mam względem tego produktu jest kiepskie działanie. Olejek doskonale łączył się z podkładem i tworzył swoistą pastę, której nie byłam w stanie zmyć i i tak sięgałam po zwykły żel do mycia twarzy. Nie radził sobie z makijażem oczu, gdzie np. olejek z Sephory robi to bez problemu. Koncepcja usuwania tego olejku wacikami wydaje mi się średnio ekonomiczna oraz ekologiczna. Dla mnie był to bubel!
  1. CLINIQUE PEP-START krem nawilżający - nie polubiłam się z tym kremem, więc całe szczęście, że zanim kupiłam pełnowymiarowe opakowanie dostałam do zakupów jego miniwersję. Nie podoba mi się w nim wszystko - tandetne opakowanie, chemiczny zapach, silikonowy skład i działanie. Krem rolował mi się na twarzy, średnio współgrał z podkładami i potęgował świecenie w ciągu dnia, a miał regulować produkcję sebum... Nie kupię ponownie.
  2. BARWA SIARKOWA krem długotrwale nawilżający - dawno dawno temu miałam wersję matującą (TUTAJ), jakiś czas temu w promocji sięgnęłam po tę - nawilżającą. Z tą długotrwałością nawilżenia bym nie przesadzała, krem był przeciętny, nic szczególnego na twarzy mi nie zrobił, chociaż moim zdaniem i tak lepiej wypada nić powyższy Clinique przez wzgląd na zapach, konsystencję i cenę, a opakowania moim zdaniem są bardzo podobne. Nie planuję ponownego zakupu.
  3. ESTEE LAUDER HYDRATONIST krem nawilżający do skóry suchej - krem w wyższej półki z cechami charakterystycznymi dla tego typu kosmetyków jak piękny zapach, piękne opakowanie i przyjemna konsystencja. Ze wszystkich tu wymienionych nawilżał najmocniej, jednak obecnie dążę do jak najnaturalniejszej pielęgnacji, więc nie mam zamiaru kupować go ponownie.
  4. ESTEE LAUDER REVITALIZING SUPREME balsam pod oczy - podobnie jak - piękne złote opakowanie, które niewątpliwie było ozdobą mojej szafki nocnej, przyjemny zapach i konsystencja. Zawierał drobinki odbijające światło i przyjemnie nawilżał oraz działa przeciwstarzeniowo, jednak trzeba jeszcze trochę poczekać, żeby ocenić, czy rzeczywiście skóra pod okiem będzie wyglądać dobrze mimo upływu lat. Mam w zapasie pełnowymiarowe opakowanie, które dostałam w prezencie i bardzo się z tego cieszę, mojej mamie również kupiłam w prezencie ten krem, do kompletu z Clinique All Abuot Eyes.
  5. ORIGINS GINZING krem do twarzy - bardzo lekka, beztłuszczowa, szybko wchłaniająca się konsystencja idealna na dzień pod makijaż. W dodatku ten orzeźwiający cytrusowy zapach! Ponownie - gdyby skład był naturalniejszy możliwe, że bym się skusiła na pełnowymiarowe opakowanie, jednak porównując składy, zdecydowanie wolę Korresa i to krem tej marki mam w planach kupić jako następny, nie Origins.
  6. NACOMI olej z nasion konopi indyjskiej - to jest to czego mi potrzeba w pielęgnacji - naturalnych olejów! Z minusów dla mnie to problematyczne opakowanie, bez dwóch zdań przydałaby się pompka lub chociaż pipeta. I na tym się kończą, bo z reszty jestem bardzo zadowolona - dobra dostępność (Hebe), rewelacyjna cena, skład i działanie. Olej dobrze nawilżał skórę w nocy i w miarę się wchłaniał. Następny jaki kupię, także tej marki, to olej tamanu.
  1. TONY MOLY I'M REAL maseczka w płacie Awokado - dla suchej i bardzo odwodnionej skóry ta maska będzie rewelacyjna, dla mojej niekoniecznie. Była mocno odżywcza, niestety na drugi dzień warzył mi się podkład, z którym zazwyczaj nie mam problemów. W składzie znajdziemy alantoninę, pantenol, ekstrakty z awokado i brzoskwini, ale również parafinę i silikon. Dam jej jeszcze jedną szansę podczas zbirczych testów masek Tony Moly, ale raczej na tym się skończy.
  2. TONY MOLY maseczka z hydrożelem ze śluzem ślimaka - ta maska okazała się dla mnie nad wyraz kłopotliwa. Nie dość, że z początku zupełnie nie wiedziałam co mam nałożyć i jak, to jeszcze była tak mocno nasączona, że wszystko było w tym 'serum', którym maseczka jest nasączona, po czym w trakcie noszenia maska ciągle mi zjeżdżała, więc nie robiłam nic innego jak ją przesuwałam na miejsce i doklepywałam. Nie mniej, rezultaty były widoczne od razu. Skóra była nawilżona i uspokojona. Myślę, że szczególnie sprawdzi się w przypadku skóry dojrzałej. Szkoda tylko, że zawiera parafinę w składzie. Nie wiem czy do niej wrócę.
  3. REVLON COLORSTAY podkład do skóry tłustej/mieszanej (150 Buff) - piszę o nim tak często, a jeszcze nie doczekał się swojej osobnej recenzji. Kryje świetnie, jest długotrwały, a rozprowadzony Beauty Blener'em daje śliczne wykończenie. W końcu doczekałyśmy się opakowania z pompką co niesamowicie ułatwia aplikację. Uwielbiam, mam zapas w szufladzie i będę kupować kolejne opakowania.
  4. ECOCERA puder bambusowy - za tym produktem przemawiają cena, prosty skład (distearynian magnezu może być komedogenny), wykończenie jakie daje na twarzy i polska produkcja. Z minusów właściwie jedynie dostępność. Na pewno kiedyś jeszcze do niego wrócę.
  5. MISS SPORTY kreska automatyczna do oczu Mini-Me (060 Aubergine) - miałam tę kredkę bardzo długo i już dawno nastąpił ten moment, kiedy powinnam ją wykończyć i wyrzucić do śmieci. Kredka była niezwykle tania, ma małe zgrabne opakowanie i piękny fioletowy kolor, jedynym mankamentem jest to, że nie zastyga i za każdym razem kiedy ją nakładałam musiałam utrwalić ją dodatkowo cieniem, żeby przedłużyć jej trwałość, a to było znaczące, kiedy decydowałam po jaki produkt sięgnę. Nie planuję ponownego zakupu, ale nie był to zły produkt.
  6. ZIAJA LIŚCIE MANUKA krem nawilżają balans SPF 10 - nie zużyłam do końca tego kremu, robiłam do niego kilka podejść, ale ani razu nie wywarł na mnie żadnego wrażenia. W styczniu skończył mu się termin ważności, więc już nie będę ryzykować i wyrzucę resztkę do kosza. Nie kupię ponownie.
Jeśli miałyście, któryś z tych kosmetyków lub zastanawiacie się nad jego zakupem, koniecznie napiszcie w komentarzach.
Pozdrawiam, Marta

4 komentarze:

  1. Krem Barwa lubiłam, kończę też puder ecocera, ale ryżowy. Bardzo fajny, ale to pierwsze opakowanie to koszmar :/ Ładne denko, ja teraz "rozliczam" denko co 2 m-ce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ten ryżowy mi mama podkradła, więc nie mam porównania, ale z chęcią znowu kupię i jeden i drugi już w tych nowych opakowaniach :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...