Cześć Dziewczyny, jutro czeka mnie ostatnia matura i zaczynają się moje wymarzone wakacje! W praktyce mam je już od tygodnia, ale została jeszcze teoria. Dziś będzie niesamowicie letnio, pachnąco i orzeźwiająco za sprawą żelu pod prysznic. Ci, którzy mnie znają i czytają częściej mogli zauważyć, że jeżeli chodzi o markę z DM - Balea - bywa u mnie różnie. Niekiedy się rozczarowuję, a czasem zachwycam. Żele pod prysznic tej firmy wg mnie to najlepsze kosmetyki w tej kategorii! Recenzja dotyczyć będzie produktu z edycji limitowanej, która wyszła na sezon wiosenno-letni 2014 roku o oszałamiającym zapachu "Melon Tango".
Opakowanie jest typowe dla każdego żelu pod prysznic z
firmy Balea. Delikatnie zwężająca się butelka z dosyć miękkiego, ale
nieprzezroczystego plastiku idealnie leży w dłoni. Nakrętka jest na
solidny zatrzask, więc mamy pełne bezpieczeństwo w przewożeniu żelu.
Jest spłaszczona, dzięki czemu można postawić butelkę do góry nogami, a
to zawsze pomaga przy zużyciu produktu do samego końca. Design jak zawsze zachwyca i przyciąga uwagę. Te soczyste kawałki arbuza wyglądają tak apetycznie... Utrzymany jest w różowo-czerwonej kolorystyce z gradientowym przejściem, a nakrętka ma perłowe różowe drobinki. Wszystko dopracowane w najmniejszym szczególe.
Konsystencja jest kremowa i idealna. Jak zawsze u tej marki... W pełni mi odpowiada. Pieni się świetnie, przez co nie potrzeba zbyt wiele do umycia całego ciała i korzysta na tym wydajność. Ta jest świetna, żel starcza na bardzo długo, po ok. 1,5 miesiąca została ponad połowa, a nie używam go sama. Kolor jest jasnoróżowy (dodatkowa porcja słodkości ;)). Zapach jest obłędny. Żel pachnie niczym żelki/gumy, ogólnie słodycze, o smaku arbuzowym/melonowym. Jest słodko, ale nie mdło. Pomimo tych cukierkowych nut zaliczam go do grona orzeźwaijących. Ma swoich zwolenników jak i przeciwników, ale na osób nie zainteresowanych tą wersją czekają jeszcze 2 kolejne - Carambola Lambada i Mango Mambo. Zapach utrzymuje się odrobinę na skórze i roznosi w łazience, jednak nie jest to nic trwałego. Na szczęście Balea wypuściła inne produkty o tych zapachach - balsamy, dezodoranty i mgiełki do ciała.
Działanie również mnie satysfakcjonuje! Chociaż tutaj jestem mniej wybredna niż przy zapachach... Żel ma myć i krzywdy nie robić. I tak jest. Dokładnie oczyszcza skórę nie podrażniając jej oraz nie przesuszając. Skład nie zachwyca i określiłabym go jako "typowy drogeryjny", czyli bazujący na SLES, ale złagodzony innymi składnikami. Nie zawiera silikonów, parabenów i jest przebadany dermatologicznie.
Cena: 0,65€, 6 zł; 300 ml; DM, Allegro, sklepy internetowe
Podsumowując, można go było zobaczyć w Ulubieńcach Kwietnia i myślę, że tak pozostanie do końca lata. Dla mnie, miłośniczki słodkiego i soczystego aromatu arbuza, to strzał w dziesiątkę i zastanawiam się kiedy kupić kolejne opakowanie, a wraz z nim jeszcze balsam do ciała, co by zapach się dłużej mnie trzymał i umilał dzień/wieczór.
Jaki wy macie do niego stosunek?
Czy znacie tę serię czy jesteście zainteresowane kupnem?
Jakie są wasze ulubione letnie zapachy?
Ja osobiście uwielbiam owocowe, ale mięty nie trawię, chociaż wiem,
że nic tak nie odświeża jak ona ;)
Pozdrawiam, Marta
mm, zapach musi być cudowny :)
OdpowiedzUsuńmiałam pachniał - przepięknie!
OdpowiedzUsuńTę serię rzadziej spotykam na blogach niż tą ubiegłoroczną, ale zapachy są równie apetyczne ;)
UsuńPewnie piękny zapach :)
OdpowiedzUsuńMam ten żel i balsam do ciała i oba pachną cudnie :-)
OdpowiedzUsuńPrzy poprzedniej letniej edycji też miałam duet (żel+balsam), ale ten balsam nie był zbyt nawilżający/odżywczy za to pachniał obłędnie. Czy tym razem jest podobnie?
Usuńuwielbiam go ! :D Niestety już został zdenkowany ;)
OdpowiedzUsuńZawsze można odkupić ;)
UsuńMuszę w takim razie lecieć do dm :-) Wydaje mi się, że ta limitka może być lepsza od zeszłorocznej :-)
OdpowiedzUsuńPodobno Mango w tej edycji jest taki sam jak w poprzedniej. Z jednej strony fajnie dla osób, które tęskniły za tym zapachem, dla mnie, osoby nielubiącej to zła wiadomość, bo wolałabym inny wariant zapachowy...
Usuńlubie balee :) czy jak to tam odmienic, zapachy produktów są obłędne. hmm... mam identyczna swieczniko-latarenke jak ja to mówię na to :) tylko czarną, ale wersja biała bardziej mi sie podoba, chyba przemaluje jak sie da.... :( oby sie dało
OdpowiedzUsuńja bym nie ryzykowała i kupiła drugą-białą, koszt niewielki, a może kiedyś znów zapragniesz mieć czarną przy sobie to będzie prościej ;)
Usuńzapach musi mieć obłędny :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie lubię takiej formy żeli pod prysznic, wolę kremowe ale zapach musiał być super ;)
OdpowiedzUsuńchętnie bym go spróbowała
OdpowiedzUsuńJest moim numerem jeden jeśli chodzi o żele pod prysznic. Z tej serii są jeszcze dwa - karambola i mango - pisałam o nich tutaj - też pachną naprawdę oszałamiająco :) http://ekonaturalnie.blogspot.com/2014/06/tango-mambo-lambada-czyli-soczyste.html
OdpowiedzUsuńW takim razie jak tylko będę miała okazję dokupię, albo przynajmniej rozważę zakup, pozostałych zapachów :)
Usuń