Cześć Dziewczyny, przyszedł czas na porównanie olejków do mycia. Wybrałam chyba 3 najpopularniejsze, czyli Nivea, Isana, a także Balea, która mimo, że nie jest dostępna stacjonarnie w naszym kraju jest często kupowana i recenzowana. Ale jak się ma do tych ogólnodostępnych i czy warto są sprowadzać zza granicy oraz czy takie olejki w ogóle działają?
Nivea Natural Oil to pierwszy z olejków, po który sięgnęłam. Jest najdroższy z tej trójki, ale najbardziej dostępny, ponieważ znajdziemy go w każdej drogerii, gdzie sprzedawane są produkty Nivea.
Opakowanie ładnie się prezentuje, ale niestety podczas przeprowadzki olejek wyciekał i doprowadził do małych zniszczeń w kartonie z kosmetykami.. Otwór w nakrętce jest naprawę mały, co pozwala dokładnie dozować produkt.
Konsystencja jest dość gęsta jak na olejek, co w połączeniu z małym dozownikiem daje całkiem porządną wydajność. Tworzy przyjemną pianę oraz nie przelewa się tak mocno przez palce i nie spływa z gąbki. Ma przyjemny dla oka bursztynowy kolor oraz otulający zapach, chociaż to kwestia sporna. Niektórzy zarzucają tym olejkom zapach rodem ze sklepu rybnego, dla mnie to ciepły i miły dla nosa aromat dziecięcej oliwki...
Cena: ok. 16 zł; 200 ml; większość polskich drogerii
Isana to propozycja Rossmanna, która również jest ogólnodostępna i stoi na mniej więcej tej samej półce cenowej co niemiecka Balea, choć w promocji można dostać ją za jakieś 3-4 zł.
Opakowanie podoba mi się najmniej. Nakrętka jest wyprofilowana i działa na silny zatrzask. Niestety
dozownik jest wielkości standardowych np. przy żelach do mycia, co
powoduje "hojniejsze" wylewanie się olejku i zmniejsza jego wydajność.
Konsystencja jest najbardziej lejąca, co także niekorzystnie wpływa na wydajność i w rezultacie olejek zużyłam bardzo szybko... W dodatku nie wiem dlaczego, ale znaczna część się jakby zważyła i powstało coś na kształt żelu, tak chyba nie powinno być... Kolor słomkowy, zapach także podobał mi się najmniej, ale nadal nie czułam tutaj ryb.
Cena: 6,19 zł; 200 ml; Rossmann
Balea, czyli produkt do kupienia w sieci drogerii DM oraz coraz częściej w polskich drogeriach internetowych czy Allegro, który w zależności od kursu euro będzie równy lub odrobinę droższy od Isany, lecz sprzedawcy w Polsce życzą sobie za niego dwukrotność jego normalnej ceny!
Opakowanie jest proste, ale wygodne w użyciu. Jest szczelne, ale bez większych problemów otworzymy je podczas kąpieli. Dozownik jest bardzo podobny do tego z Nivea, więc od razu widać, że producent dostosował opakowanie do zawartości, a właściwie konsystencji produktu.
Konsystencja leży gdzieś pomiędzy Isaną, a Niveą. Również przyjemnie się pieni i nie spływa z ręki/gąbki. Kolor bursztynowy, a zapach zbliżony do Nivei, ale mniej "perfumowany". Określiłabym go jako neutralny do mojego nosa.
Cena: 1,85€; 250 ml; DM, Allegro, drogerie internetowe
Działanie tych produktów omówię razem, ponieważ założenie mają identyczne - nawilżanie i pielęgnacja suchej i wrażliwej skóry. Wszystkie dobrze oczyszczały skórę, chociaż ja wolę je aplikować na gąbkę niżeli bezpośrednio na rękę/skórę. Nie wysuszają jej, ale nie mogę powiedzieć, żeby ją dodatkowo nawilżały. Ich składy opierają się głównie na oleju sojowym (Balea - 70% olejów, Nivea - 55%), ale nie zastąpią nam balsamów, tym bardziej w okresie jesienno-zimowym. Skóra po ich użyciu jest miła w dotyku, ale po chwili domaga się dodatkowej porcji nawilżenia pod postacią treściwego balsamu czy masła do ciała. Przynajmniej w przypadku mojej, która jest sucha, szczególnie na nogach. Niektórzy skarżą się na nieprzyjemny film pozostały na skórze, jednak ja albo wyjątkowo dokładnie się spłukuję albo jestem na niego obojętna, ponieważ nic takiego nie odczuwa.
Podsumowując, na pewno wiele z Was liczyło, że wprost powiem, który wybrać. Bardzo mi przykro, ale różnice między nimi są minimalne i jedyne czym mogłabym się kierować przy ponownym zakupie to cena i dostępność. Gdyby Nivea była w cenie Isany wybrałabym właśnie ją, olejek Balea polecam wypróbować, bo zły nie jest, ale raczej nie będę go ściągać specjalnie, co najwyżej podczas wizyty w DM wrzucę od niechcenia do koszyka. Co do samej formuły - olejki to świetny pomysł na lato dla posiadaczek suchej skóry (normalną mogą wtedy "przeciążyć", a co najgorsze zapchać), lecz w zimie nie wystarczą i trzeba będzie sięgnąć po balsam. Polecam zaopatrzyć się w tego typu produkt na basen/siłownie, gdy nie ma czasu na kremowanie.
Jakie jest Wasze zdanie na temat olejków?
Używałyście, czy pozostajecie "wierne" zwykłym żelom do mycia?
Kto ma doświadczenie z olejkami innych firm?
Pozdrawiam, Marta
Ja miałam Balea, był całkiem ok ale mi trochę śmierdział
OdpowiedzUsuńNo właśnie "był ok" i dlatego nie widzę większej potrzeby płacić za niego ponad 20 zł z przesyłką, chociaż mi nie śmierdział ;)
Usuńna Nivea skusiłabym się
OdpowiedzUsuńWypada najlepiej więc czemu by nie spróbować :)
Usuńja używałam jeszcze olejku z Yves Rocher i biorąc pod uwagę działanie / wydajność / cenę / dostępność to zdecydowanie Isana jest najlepsza!
OdpowiedzUsuńO tym z YR jeszcze nie słyszałam, ale raczej nie będę próbować, chyba, że podczas jakiejś przyzwoitej promocji :)
Usuńmam olejek z Nivea i jest całkiem spoko :) i w dodatku jest bardzo wydajny :)
OdpowiedzUsuńWyczekuję okazji by pojechać do Berlina i napaść na sklepy :)
OdpowiedzUsuńOj tam jest szaleństwo, nawet swoją "niekosmetyczną" mamę w to wciągnęłam i latała po DM'ie razem ze mną :D
UsuńNie miałam nigdy olejków, ale zaciekawiły mnie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
miałam wyłącznie Nivea i fajnie się sprawdził
OdpowiedzUsuń