28 stycznia 2016

denko styczniowe

 Cześć Dziewczyny, przejrzałam stan swoich kosmetyków i nie zapowiada się, żeby jeszcze cokolwiek zużyła, dlatego korzystając z wolnej chwili rozprawię się z tym co mi się już udało opróżnić. Nie są to kosmetyki wyłącznie ze stycznia, nie są to także wyłącznie zużyte kosmetyki, gdyż nowy rok postanowiłam rozpocząć porządkami w mojej toaletce i okazało się, że kilka rzeczy obowiązkowo musi wylądować w koszu. Jeśli jesteście ciekawe co po krótce mam do powiedzenia na temat tych produktów to zapraszam dalej...




  1. BATISTE suche szmapony (Medium&Brunette oraz XXL Volume) - to moje ulubione warianty. Wersja barwiona nie daje tak widocznego białego osadu na włosach, przez co jeszcze szybciej mi się go stosuje, natomiast wersja dodająca objętości przez dodatek lakieru do włosów rzeczywiście podnosi włosy i utrzymuje je w takim stanie na długi czas, a to pomaga przy stylizacjach. Mam w tym momencie inny wariant, Batiste jest ze mną nieprzerwanie kolejny rok i nie zapowiada się na zmianę.
  2. FITOMED szampon do włosów suchych i normalnych - o ile odżywki nie polecałam w recenzji, o tyle szampon bardzo przypadł mi do gustu. Mył skutecznie, ale nie wysuszał mi dodatkowo włosów. Na razie mam w zapasie szampony innych marek, ale możliwe, że kiedyś do niego powrócę.
  3. GARNIER ULTRA DOUX odżywka Mleko waniliowe&Papaja - odżywkę tę kupiłam podczas wyjazdu do Francji, gdyż w Polsce nie jest ona łatwo dostępna. Czytałam o niej różne opinie, ale koniecznie chciałam wyrobić sobie swoją. Niestety odżywka okazała się totalnym niewypałem. Na moich włosach nie robi nic, nie odczuwałam żadnego nawilżenia, wygładzenia. Kładzenie jej na włosy było zupełną stratą czasu. Na pewno więcej po nią nie sięgnę.
  1. BIOLAVEN żel do mycia twarzy - jako największa miłośniczka lawendy nie mogłam przejść obojętnie obok kosmetyków z dodatkiem lawendy. Zużyłam całe opakowanie stosując go regularnie rano i wieczorem i nadal nie wiem co o tym produkcie myśleć. Z jednej strony nic złego mi nie zrobił, delikatnie oczyszczał twarz, nie wysuszał skóry, ładnie pachniał i ma najwygodniejszą formę opakowania. Z drugiej strony wydał mi się na tyle przeciętny, że nie rozważałam nawet ponownego zakupu. Od firmy Sylveco zdecydowanie wolę ich 'oryginalne' żele do twarzy
  2. PHARMACERIS T oczyszczający płyn bakteriostatyczny z 2% kwasu migdałowego - bardzo lubię markę Pharmaceris i ich produkty na ogół się u mnie sprawdzają, z tym nie było inaczej. Z przyjemnością używałam tego toniku na wieczór. Po zużyciu jednego opakowania nie zauważyłam spektakularnych rezultatów, ale byłam zadowolona z lekkiego złuszczenia i oczyszczenia jakie dawał, na tyle, że planuję powrót do niego.
  3. ZIAJA LIŚCIE MANUKA pasta głęboko oczyszczająca oraz krem mikrozłuszczający na noc - trzy produkty z tej serii mają swoją recenzję już na moim blogu, a te dwa produkty regularnie pojawiają się w denkach. Wniosek - są to po prostu świetne polskie produkty, w niskiej cenie. Niedługo zaopatrzę się w kolejne opakowania
  4. COSMOSPA olej arganowy - olej ten świetnie się u mnie spisywał na włosach, nawet niewielka ilość je wygładzała i niesamowicie odżywiała. Czasem nanosiłam go na twarz lub zamiast kremu pod oczy i też dawał radę. Myślę, że kiedyś kupię większą pojemność, ale nie wiem czy tej firmy
  5. ETJA naturalny olejek z drzewa herbacianego - kiedyś już pisałam o olejku ale innej firmy, jednak w kwestii jego działania nic się nie zmieniło. Jest to według mnie najlepszy sposób na niedoskonałości. W dodatku tani, ogólnodostępny  i naturalny. Polecam i sama kupię kolejny.
  6. VICHY NORMADERM punktowy krem na niedoskonałości - totalny bubel, w porównaniu z olejkiem z drzewa herbacianego to jest to jakieś nieporozumienie. Nie dość, że kosztował mnie jakieś 60 zł, to jeszcze nie robił nic dobrego. Nałożony na skórę wysuszał ją tak bardzo, że na niedoskonałości pojawiał się tylko wielki strup, którego nie można było ruszyć, bo powstałaby blizna, a zatuszować tego makijażem też nie szło.
  7. ACNE-DERM krem z kwasem azelainowym - to jest moja 3 albo 4 tubka. Może nie jest za wydajny, ale delikatnie złuszcza skórę jednocześnie kojąc jakieś stany zapalne. Polecam wypróbować.
  1. BALEA żel pod prysznic Truskawka - zapach truskawki w tym żelu należy do tych przesłodzonych, cukierkowych i bardziej sztucznych, jednak mi i tak się podobał i z przyjemnością po niego sięgałam. Dla mnie te żele są bezkonkurencyjne i mam jeszcze spory zapas w domu, więc nie zamierzam się przerzucać na nic innego.
  2. MYTHOS masło do ciała Oliwa&Lawenda - moja pamiątka z Krety się już skończyła... Był to najlepszy kosmetyk nawilżający do ciała jaki miałam, który naprawdę dawał długotrwałe nawilżenie skóry. Miał dziwny, aczkolwiek przyjemny zapach i długo się wchłaniał, ale na pewno kupię kolejny ze względu na jego właściwości pielęgnacyjne.
  3. BURBERRYwoda perfumowana The Beat - o swoich zapachach pisałam dawno temu, teraz moja kolekcja wygląda zgoła inaczej. Szkoda, że ten flakon już jest pusty, bo to naprawdę fajny i uniwersalny zapach, nosiłam go zarówno w dzień jak i na wieczór o każdej porze roku. Może kiedyś do nich wrócę.
Po porządkach z mojej kolekcji wyeliminowałam cienie w kremie do Essence, które pokazywałam wieki temu na blogu TUTAJ i TUTAJ (nie są już dostępne w sprzedaży, ale nie żałuję), brokatowy eyeliner od MySecret oraz pomadkę Wibo, które także zalegały u mnie od  2012 roku.
Dodatkowo zużyłam podkład Revlona CS (150 Buff), który towarzyszy mi kolejne lata przez swój wyjątkowo żółto-oliwkowy kolor i dobre krycie. Wymieniłam też szczoteczkę do brwi/rzęs. Ta pochodziła z Rossmanna i była koszmarna, o jej zamienniku napiszę niebawem.

Pozdrawiam, Marta

20 komentarzy:

  1. Ładnie Ci poszło. Ja od niedawna używam Batiste, tyle że wersji wiśniowej i zdecydowanie o był dobry zakup. Często sięgam też po Revlona, kolor 150 <3 Muszę wziąć się za moje denko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz na szczęście nie trzeba Batiste sprowadzać zza granicy jak to było jeszcze jakiś czas temu, tylko można dostać je od ręki np. w Rossmannie o ile nie są wykupione ;)

      Usuń
  2. Ciekawa jestem zamiennika tej szczoteczki do brwi. ^^
    Z Twojego denka znam i lubię pastę Ziai - tania, dobra i działa. :) Muszę się powoli zaopatrzyć w kolejne opakowanie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przetestuję jeszcze kilka pędzli tej marki i postaram się napisać recenzję, gdzie będzie mowa o mojej nowej szczoteczce do brwi :)

      Usuń
  3. Batiste XXL sprawdza się u mnie gdy planuję związać włosy- ładnie je unosi i utrzymuje w takim stanie cały dzień.

    A pasta oczyszczająca z Ziaji nadal szturmem zdobywa wszystkie denka. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak prostuję włosy to mam minimum objętości mniej więcej do połowy twarzy, więc ten spray jest dla mnie wybawieniem w podnoszeniu ich, ale przy kucykach też zdarza mi się go stosować.

      Usuń
  4. o proszę, ja akurat żel biolaven kocham, co prawda już mi się kończy i spróbuję czegoś nowego, ale do niego z całą pewnością wrócę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie chyba był po prostu zbyt oleisty i za delikatny, nie czułam takiego oczyszczenia jakiego oczekuję po całym dniu noszenia makijażu. Za to fajnie się sprawdzał do porannego przemywania twarzy.

      Usuń
  5. Jestem chyba jedyną osobą na świecie która nigdy się nie 'dogada' z żadnym suchym szamponem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że suche szampony wcale nie się takie wspaniałe i do codziennego użytku, pewnego razu używałam je prawie co dzień i niezłych problemów ze skalpem sobie przez to narobiłam...

      Usuń
  6. żel myjący Biolaven lubiłam

    OdpowiedzUsuń
  7. Spore denko:) Mi się ani połowy z tego nie udało zużyć :) Btw. jedyne co znam z Twoich produktów, to batiste chociaż sama używam wersji dla blondynek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z denkami to mam teraz tak, że albo kończy się kilka produktów na raz albo nie kończy się nic, dlatego już nie pojawiają się u mnie na blogu tak regularnie jak to było kiedyś..

      Usuń
  8. Uwielbiam żele Balea ale tej wersji jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest stara letnia edycja limitowana, tak strasznie podobał mi się ten zapach, że zrobiłam sobie go mały zapas. Teraz znów wyszli z owocową limitką, więc warto się zainteresować ;)

      Usuń
  9. Od dłuższego czasu mocno zastanawiam się nad zakupem ACNE-DERM. Może w końcu się skuszę, bo moja skóra zdecydowanie potrzebuje czegoś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę że i ty jesteś wielbicielką maseł z Mythos:d
    Ja obecnie używam wersji z zieloną herbatą a w zapasie już czeka lawenda;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja się rozglądam za herbatą, ale na razie mam inne marki w zapasie :)

      Usuń
  11. Spore denko!

    Nie próbowałam tego specyfiku Vichy, który u Ciebie się nie sprawdził, ale zgadzam się, co do olejku z drzewka herbacianego. Mając go nie potrzebuję nic innego. :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze nie miałam tych suchych szamponow :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...