Cześć Dziewczyny, dużo się ostatnio u mnie dzieje. Z wakacyjnych wyjazdów odbyłam jedynie jeden, ale jakże wyjątkowy - Open'er 2016. Wspaniałe 5 dni w Trójmieście, które dały mi zapomnieć o wszelkich problemach. Sesja zdana, więc trzeci rok akademicki przede mną. No i zaczęłam pierwszą pracę. Zdecydowałam się na coś, na czym się chociaż trochę znam, czyli na Sephorę. Pracy jest więcej niż się spodziewałam, przez co zaniedbałam inne sfery życia, w tym bloga. Dzisiaj korzystając z dnia wolnego postanowiłam rozprawić się z pustymi opakowaniami walającymi się po pokoju i łazience. Tym bardziej, że uzbierała się z tego niezła gromadka.
- CHI Silk Infusion - w końcu udało mi się zużyć ten jedwab do końcówek, a męczyłam go naprawdę długo. Działanie i zapach miał fajne, ale opakowanie zupełnie mi nie podpasowało, tym bardziej, że mam inne tego typu specyfiki wyposażone w pompki. Nie zamierzam do niego wrócić, ale też nie uważam, że jest to zły kosmetyk.
- OCEANIC LONG 4 LASHES szampon i odżywka przeciw wypadaniu włosów - byłam do nich sceptycznie nastawiona, ale mimo wszystko chciałam je przetestować, kiedy była na nie specjalna okazja w Super-Pharm i kosztowały po kilkanaście złotych. Duet dawał fajne rezultaty, szczególnie odżywka, którą później łączyłam z szamponem wzmacniającym z Pharmaceris i miałam tak miękkie i lśniące włosy, że na uczelni mnie pytano czy byłam u fryzjera, bo moje włosy wyglądają tak ładnie. Niestety szampon starczył mi na jakieś 2,5 tygodnia, odżywka na trochę dłużej, ale nadal dla mnie za mało jak za taką cenę. Mimo to myślę, że kupię taki zestaw ponownie na jakiejś promocji, żeby zobaczyć czy ten "lśniący efekt" się powtórzy.
- BATISTE suszy szampon Medium&Brunette - wersja koloryzowana jest dla mnie najszybszym rozwiązaniem, ponieważ zupełnie nie widać tego osadu na włosach, a efekt zmatownienia, podniesienia i utrwalenia jest osiągnięty. Obecnie próbuję nowe wersje zapachowe, Batiste to obowiązkowa pozycja na moich listach zakupowych.
- BABYDREAM szampon - do moich włosów się nie nadawał, za bardzo je plątał i powodował puszenie, do pędzli też znalazłam lepszą alternatywę - mydła w kostce Protex lub te holetowe. Z nimi podkład na włosiu nie ma żadnych szans. W dodatku taka butelka zabierała mi niepotrzebnie miejsce, w i tak niewielkiej, łazience. Nie planuję powrotu.
- BALEA żele pod prysznic Kokos&Nektarynka i Rio De Janerio - uwielbiam te żele pod prysznic i ubolewam, że zapasy, które robiłam z każdym wyjazdem do Czech lub Niemiec kurczą się ostatnio w zatrważającym tempie. Same żele są fenomenalne, kremowe, doskonale się pienią, są bardzo wydajne, a ich zapachy każdego przekonają do zakupu. Na pewno przy najbliższej okazji kupię kolejne.
- EFEKTIMA COCONUT MIRACLE masło do ciała - bardzo przyjemne, odżywcze masełko do ciała, zaskoczyła mnie (pozytywnie) jego formuła i długotrwałe działanie. Jeśli będę miała braki pośród kosmetyków nawilżających do ciała to możliwe, że skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.
- BIO-OIL - pokładałam w nim duże nadzieje w kwestii dogłębnego nawilżenia mojej skóry twarzy, jednak mimo regularnego stosowania nie zauważyłam większych pozytywnych skutków. Zużyłam znaczną część do nóg i także rezultaty mnie nie przekonały, więc nie zamierzam kupić tego kosmetyku ponownie.
- OCEANIC LONG 4 LASHES płyn micelarny pielęgnujący rzęsy - niestety dla mnie był to niewypał. Nie radził sobie za dobrze ze zmywanie makijażem, a właściwie jedyne co mi się w nim podobało to opakowanie z pompką, które zamierzam sobie zatrzymać w celu przelewania innych produktów do demakijażu. Nie kupię go ponownie.
- KORRES jaśminowy płyn do demakijażu - był lepszy od produktu powyżej, ale nadal oceniam go jako mocnego przeciętniaka. Zmywał makijaż, ale trochę się człowiek namachał zanim oczy były dokładnie oczyszczone. Miał fajny naturalny skład, ale cena jest jak dla mnie mocno zawyżona jak na taką jakość i efekty. Nie kupię go ponownie.
- SYLVECO rumiankowy żel do twarzy - bardzo lubię zarówno tę jak i drugą tymiankową wersję, skutecznie i delikatnie zarazem oczyszcza moją skórę, nadawał się nawet do demakijażu, kiedy nie chciało mi się bawić z wacikami i płynami. Ładnie pachnie, ma wygodne i szybkie w obsłudze opakowanie, więc z pewnością do niego wrócę.
- NACOMI mydło czarne - czarne mydło to dla mnie odkrycie lat ubiegłych, uważam, że nic tak nie oczyszcza skóry twarzy ze wszystkiego jak ta maź. Miałam już mydła różnych firm, ale to jest najogólniej dostępne (Hebe), w najlepszej cenie i nie odbiega jakością od tych droższych np. z Organique. Mam kolejne opakowanie w zapasie.
- SEPHORA maseczka-plastry pod oczy Lotos - użyłam jej wczoraj po imprezie i muszę przyznać, że było to bardzo przyjemne. Co na pewno mogę stwierdzić to to, że płatki są obficie nasączone tym pielęgnującym płynem. Na tyle, że z początku miejscami ściekał mi na policzki, a w opakowaniu zostało go tyle, że trwałam go spokojnie w ręce zamiast kremu. Plastry są większe niż podobne tego typu płatki drogeryjne, z którymi miałam do czynienia do tej pory, ale ich cena też jest wyższa. Obecnie są w promocji za 9,90 zł i nawet tych 10 zł bym sama nie wyłożyła ponownie, bo efekt był fajny, ale krótkotrwały. Nie kupię ponowie.
- ZIAJA LIŚCIE MANUKA krem mikrozłuszczający na noc - trzy produkty z tej serii mają swoją recenzję już na moim blogu, a te dwa produkty regularnie pojawiają się w denkach. Wniosek - są to po prostu świetne polskie produkty, w niskiej cenie. Na razie robię robię od nich przerwę, bo znalazłam inne ciekawe kosmetyki.
- PHARMACERIS T krem z 10% kwasu migdałowego - stosowany na twarz nie dawał mi żadnych rezultatów poza dramatycznie przesuszonymi partiami skóry na policzkach. Swego czasu sprawdził się świetnie na skórze dekoltu i zaleczył mi tam jakieś niewielkie zmiany, przy tym opakowaniu nie widziałam już żadnych pozytywnych rezultatów, ale moja skóra mam tendencję do przyzwyczajania się do kosmetyków. Nie wiem czy kupię ponownie.
- ECO AROMA olejek z drzewa herbacianego - pisałam o tym jak używam takiego olejku TUTAJ. Ten zakupiłam w TK Maxx i również byłam z niego bardzo zadowolona. Obecnie postawiłam na oleje z Nacomi, ale myślę że tego typu produkt przewinie się przez moją kosmetyczkę jeszcze nie raz.
- REVLON COLORSTAY podkład (150 Buff) - piszę o nim tak często, a jeszcze nie doczekał się swojej osobnej recenzji. Kryje świetnie, jest długotrwały, a rozprowadzony Beauty Blener'em daje śliczne wykończenie. Ja go uwielbiam, mam zapas w szufladzie i będę kupować kolejne opakowania. Tym bardziej, że wyszła teraz wersja z pompką, nareszcie!
- CATRICE Liquid Camouflage korektor (010 Porcellain) - ile dałam tylko rady tyle z środka wygrzebałam, chociaż i tak widzę stosunkowo dużo produktu na samym dnie. W każdym razie, korektor sprawdza się przy delikatnych zasinieniach czy zaczerwienieniach, nakładałam go zarówno pod oczy jak i na resztę twarzy. Znam lepsze, ale w takiej cenie trudno go przebić. Mam kolejne opakowanie.
- MY SECRET puder sypki transparentny - poleciałabym go osobom z normalną bądź suchą skórą, gdyż gruntował podkład, ale nie dawał wyraźnego czy długotrwałego matu na twarzy. Teraz testuję inne pudry, ale możliwe, że kiedyś go zakupię ponownie.
- ALVERDE odżywka do rzęs i H&M błyszczyk do ust - starocie, których ze względów bezpieczeństwa lepiej się pozbyć niżeli na siłę zużywać. Ani jednego, ani drugiego nie mam zamiaru odkupić ponownie.
- ISANA kremy do rąk UREA i LE kwiat pomarańczy - ostatnio z racji pracy, gdzie często patrzą mi na ręce bardziej przykładam się do pielęgnacji tej części ciała. Kiedyś myślałam, że są to bardzo porządne kremy, ale to było jeszcze zanim na rynku były dostępne kremy Evree. Leżały w mojej szufladzie już dużo za długo, więc wcierałam je także w łydki i łokcie. Nawilżenie było powierzchowne, ale szybko się wchłaniały. Ja nie zakupię ich ponownie, ponieważ znalazłam lepsze.
- ISANA zmywacz do paznokci - najlepszy jak dla mnie zmywacz na rynku. Kupiłam już nowe, większe opakowanie.
- BINGO SPA sól do stóp z borowiną - zacznę od tego - koszmarne opakowanie, w takiej saszetce było proszku na 3 zabiegi, a nie szczędziłam go sobie za każdym razem. Dlaczego więc musieli wsadzić go w woreczek, który rozsypał mi z 1/4 i nie dało się nad nim zapanować?? Sam produkt był dla mnie przeciętny, nie dał mi żadnych widocznych rezultatów. Nie kupię go po raz kolejny, myślę, że duża zasługa w tym opakowania.
To by było na tyle. 26 kosmetyków mniej w szafkach, szufladach, koszykach, na półkach i niezmiernie się z tego powodu cieszę. Chętnie dowiem się Waszych opinii na temat tych produktów.
Pozdrawiam, Marta
Ładnie. Muszę wypróbować tę wersję Batiste, bo zawsze miałam te z białym nalotem :)
OdpowiedzUsuńoj, koloryzowana wersja strasznie ułatwia sprawę z suchym szamponem, koniecznie wypróbuj :)
UsuńU mnie szampon Babydream spisywał się tak samo fatalnie. Pharmaceris T używam sporadycznie żeby skóra właśnie nie przywykła, ale przez to nie widzę efektów :(. A sól do stóp też mnie nie zachwyciła ale zużyję do końca
OdpowiedzUsuńMoje włosy i skóra głowy też mają tendencję do przyzwyczajania się do kosmetyków, ale z tym na szczęście aż takiego problemu nie mam, zresztą co zużyte opakowanie Pharmaceris to staram się testować coś nowego, żeby móc wrócić do tego sprawdzonego ;)
UsuńBardzo mnie ciekawią produkty do włosów OCEANIC LONG 4 LASHES. Muszę się kiedyś na nie skusić, jak będą na promocji :P
OdpowiedzUsuńOgólnie produktów Oceanic, czy to do rzęs/brwi czy to do włosów nie opłaca się kupować w regularnych cenach, bo co chwilę są w promocji w poszczególnych drogeriach.
UsuńI zobacz, jak sobie głupio Oceanic strzelił w stopę – Long 4 Lashes (a nie 4 Long Lashes? :)), a tu kremy, szampony, odżywki... :). Dawno nie wracałam do moich Revlonów, właśnie ze względu na upierdliwy brak pompki, ale zgadzam się, że ten podkład jest świetny w kategorii mocno kryjących. Zawsze, jak mam go na twarzy, mama mi mówi: "ojej, jaką masz ładną cerę, co to za podkład?". Cieszę się razem z Tobą z przejaśnień na półkach :D
OdpowiedzUsuńTeż się dziwiłam nazwie, ale sprawdziłam specjalnie dawno temu na stronie producenta i jak byk - Long 4 Lashes- więc tego się trzymam :D
UsuńTo chyba naprawdę niezłe zapasy miałaś, bo ten żel z Rio De Janerio był dostępny w DM jakieś 3-4 lata temu. Ale nie powiem, zapach był cudowny :)
OdpowiedzUsuńHahaha, dawno temu robiłam napad na DM i tak pokitrałam te kosmetyki w kartonach, że dopiero niedawno dokopałam się do tej sztuki :D
UsuńSporo tego! ;) Znam kilka produktów, a w najbliższym czasie planuję poznać krem na noc z Ziaji. ;)
OdpowiedzUsuńPokaźne denko! ;) Mam zamiar kupić czarne mydło, bo już zbyt długo przekładam ten zakup ;)
OdpowiedzUsuńTeraz w Hebe jest promocja na Nacomi, -20% bodajże, więc można się skusić, chociaż ceny same w sobie nie są wygórowane.
Usuń