pachnidło: Yankee Candle Egyptian Musk

 Cześć Dziewczyny, czas na Pachnidło! Dzisiaj na tapecie będzie ostatni już wosk z kolekcji jesiennej Yankee Candle na rok 2015. Zrecenzowałam już na blogu Kilimanjaro Stars, Serengeti Sunset oraz Madagascan Orchid, więc jeżeli jesteście zainteresowane zapraszam również do tamtych wpisów. Z tym woskiem zwlekałam, sama nie wiem czemu. Chyba po prostu się bałam, że zaleje moje mieszkanie falą mdłego zapachu i nie będę miała żadnej radości z wieczoru. Czy moje obawy były słuszne? Zapraszam dalej...

Wosk ma kolor beżu, który przywodzi na myśl rozgrzany słońcem piasek. Etykieta nie pozostawia wątpliwości w jakie rejony świata powinna nas kierować wyobraźnia, chociaż dla mnie północna Afryka to bardziej korzenne i kadzidlane zapachy, a ten znajduje się w kategorii Fresh. Nuty zapachowe zamknięte w środku to piżmo, wanilia oraz drzewo cedrowe. I wydawać by się mogło, że zapach ten nie będzie miał w sobie nic ze świeżości, jednak jest zupełnie odwrotnie! Po zapaleniu wosku w kominku od razu wiedziałam co mi to przypomina. Otóż jest to dla mnie zapach lobby hotelowego, ale tego z wyższej półki, gdzie jest czysto, ekskluzywnie i pachnąco. Trochę też jak zapach jakieś preparatu do mebli jak Pronto. To idealne wyważenie ciepłego otulającego zapachu wanilii, piżma i rześkości drzewa cedrowego. Intensywność również w punkt - nie za mocny, nie za słaby. Myślę, że to zapach dobry nie tylko na jesień, ale na cały rok. Zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn. Ja jestem oczarowana i zdecydowanie będę po niego sięgać z przyjemnością.

Cena: 7 zł; 22 g; sklep internetowy goodies.pl

Znacie? Lubicie?

Pozdrawiam, Marta