10 grudnia 2016

recenzja: Catrice LE Contourious Strobing Duo

 
Cześć Dziewczyny, kolejny dzień - kolejny post?! Czyste szaleństwo! Wczoraj mogłyście zobaczyć dość odważny i kolorowy makijaż z użyciem cieni Glam Shadows i Anastasia Beverly Hills, dzisiaj chciałabym Wam przedstawić rozświetlacz, którego wtedy użyłam. Zresztą używam go prawie codziennie od ponad miesiąca i uważam, że jest naprawdę godny Waszej uwagi, więc zapraszam gorąco do lektury recenzji...






Opakowanie, porównując z innymi edycjami limitowanymi tej marki, jest dość ubogie, ale ktoś może nazwać je po prostu minimalistycznym. Najważniejsze w końcu jest to, że mimo mojej intensywnej eksploatacji nic się z  nim nie dzieje, no poza lekkimi zarysowaniami. Jednak ponownie przyrównując go do innych edycji np. Celtica, o której pisałam TUTAJ, nie mamy w środku lusterka, a ja ostatnio częściej korzystam właśnie z takich mniejszych przy codziennym makijażu. Tłoczenie na  produkcie pomaga w lepszym przyczepianiu się produktu do pędzli (ja głównie w tym celu używam tych z włosia naturalnego).


Konsystencja. Na pewno mogę powiedzieć, że ten puder jest naprawdę dobrze zmielony. W dotyku jest niesamowicie przyjemny, wręcz jedwabisty, ale jednocześnie dość suchy i zbity. Z wydajnością oczywiście nie ma problemu, bo tego typu kosmetyków po prostu używamy mniej, więc myślę że starczy mi na kilkanaście miesięcy. Kolor mnie z początku zupełnie nie przekonywał do zakupu, ponieważ w opakowaniu wygląda na brzoskwiniowo-różowy, z czego jest wersja jaśniejsza i jakaś 1/3 objętości to wersja ciemniejsza, bardziej brzoskwiniowa. Nałożony na skórę w ramach tzw. swatchy też szału nie robi, właściwie to jest na tyle delikatny, że aż trudno to uchwycić  aparatem, co zresztą same będziecie mogły zobaczyć poniżej. Dopiero nałożony na skórę, kiedy przyczepia się do podkładu tworzy przepiękną taflę o idealnym odcieniu. Łączy bowiem wtedy w sobie te wszystkie różowo-brzoskwiniowe odcienie, ale daje poświatę w kolorze chłodnego złota i to także będziecie mogły zobaczyć na zdjęciu.Zdarzają mu się większe drobinki, ale przy rozcieraniu pędzlem można się ich pozbyć i pozostaje sam efekt 'tafli'.



Działanie. Rozświetlacz ten można spokojnie używać na co dzień, nałożony 'lekką ręką' może dać bardzo subtelny efekt naturalnie promiennej cery, ale można go dokładać dla wyraźniejszego efektu blasku, co niezmiernie mi się podoba. Jest trwały, nie ściera się w ciągu dnia, nie blednie. Ta jedwabista konsystencja doskonale rozprowadza się na skórze nie tworząc wyraźnej, pudrowej warstwy.


Cena: 18,90 zł; 9 g; Hebe, sklepy internetowe np. cocolita.pl

Podsumowując, rozświetlacz kupiony przeze mnie praktycznie z nudów i z chęci posiadania czegoś nowego w tej dziedzinie okazał się na tyle dobry, że zdetronizował na miesiąc pozostałe z mojej kolekcji. Jest to edycja limitowana, więc już teraz może być problem z dostępnością stacjonarnie, ale w Internecie jeszcze można go dorwać, a uważam, że naprawdę warto. Poleciłabym go wszystkim, tym bardziej osobom nieprzekonanym do rozświetlania, gdyż można nim uzyskać naprawdę naturalny efekt.


Odnośnik do makijażu ze zdjęcia powyżej znajdziecie TUTAJ.
Jakie są wasze ulubione rozświetlacze?
Pozdrawiam, Marta

4 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...